Pan Przemysław jest zaszczepionym przeciwko COVID-19 mieszkańcem Krosna, a jego sprawa powinna skłonić nas do refleksji.
(...) przebieg bardzo lekki (...), jedyna (osoba - przyp. red.) nie zaszczepiona ze względu na wiek, mój 7-letni syn, dostał kwarantannę - cały mój okres izolacji + 7 dni - to też wszystko zgodnie i rozsądnie.
Ponieważ jednak czuł się świetnie, ja również, nadchodziły Święta (Wszystkich Świętych - przyp. red.), (...) szukaliśmy informacji, czy można skrócić kwarantannę dla osób "z kontaktu".
Znaleźliśmy informację, że po upływie izolacji, osoba z kontaktu może wykonać test i jego negatywny wynik powoduje zdjęcie kwarantanny (...) Dodatkowo potwierdzałem ten fakt telefonicznie w kilku źródłach - między innymi w lokalnej stacji Sanepidu.
Na wieść o przewidywanym teście, syn Pana Przemysława poczuł się gorzej i stał się osowiały, było to ostatecznym argumentem dla wykonania testu na obecność wirusa. Jak się potem okazało, te "objawy" były efektem stresu i rozłąki ze szkolnymi kolegami i zajęciami. Udowodnił to wynik testu - był negatywny.
W domu euforia, syn odżył, będzie mógł iść na trening, do kolegów, do szkoły, ale policja cały czas kontroluje, oficjalnie kwarantanna nie zdjęta. We wszystkich rozmowach pada hasło „system ma opóźnienie, ma Pan negatywny wynik, nie ma kwarantanny. "Wie Pan, długi weekend" (chodzi o dni 30.10-1.11 - przyp. red.) Ok. przyszedł 02.11.2021 r., dzwonię do Sanepidu - i co słyszę? „My tak nie skracamy kwarantanny, może jeszcze coś się przydarzyć”. Pytany o podstawę prawną - nie dostaje jasnej odpowiedzi. W domu płacz, "nie pójdę do kolegów do szkoły, po co robiliśmy test? Dlaczego Pani mnie oszukała?" - co mam odpowiedzieć synowi? Że takie Państwo? Że urzędnik może robić co zechce bez konsekwencji? Że może zmieniać zdanie narażając na stres i czasami koszty?
Pan Przemysław wymienia płynące z podobnej sytuacji konsekwencje:
-
Może dojść do sytuacji narażania na koszty obywateli lub Skarb Państwa za wykonanie testów. W tym wypadku - Skarb Państwa.
-
Może dojść do sytuacji, gdzie mimo negatywnego wyniku testu, nie zostanie zdjęta kwarantanna. Osoba zdrowa nie wróci do pracy, nauki i będzie pozostawać na utrzymaniu Skarbu Państwa przez następne dni. Jest do nadużycie, podobne jak „naciągane” zwolnienie. W skali kraju - olbrzymie pieniądze. W mniejszej skali - niegospodarność i działanie na szkodę.
-
Jeśli zdarzy się następny taki przypadek w moje rodzinie - na pewno nie pójdę wykonać testów, więc może dojść do sytuacji kiedy będę narażał innych na ryzyko zarażania.
Sprawę testu, który mógłby rozwiązać sprawę kwarantanny dziecka i zapobiec izolacji szczególnie najmłodszych komentuje prof. Joanna Zajkowska, z którą rozmawiała Polska Agencja Prasowa:
Test byłby rzeczywiście rozwiązaniem. Tak jak to się dzieje w przypadku narażenia pracowników medycznych. Kwarantanna to czas na obserwację, czy doszło do zakażenia – w warunkach domowych, ponieważ jeśli doszło do niego, nawet bezobjawowego czy skąpoobjawowego, to grozi to dalszą transmisją wirusa. Zakaźność pojawia się przed objawami klinicznymi. Kwarantannę byłoby można jednak skrócić, wykonując test po 5-7 dniach. To bez wątpienia usprawniłoby pracę szkół, a także nie zwiększało zagrożenia epidemiologicznego. Odpowiedź jest więc twierdząca. Test po takim okresie kwarantanny rozwiązywałby sprawę.
Pytana przez PAP o obowiązkowe szczepienia dla uczniów prof. Zajkowska odpowiada:
Bardzo dobry pomysł. Osoby pracujące w szkołach, jak i rodzice dzieci, które nie mogą być jeszcze zaszczepione, powinni się szczepić. Transmisja wówczas będzie mniejsza. Kwarantanna to jednak takie narzędzie, które nie może wybiórczo dotyczyć pewnych grup. W obawie przed kwarantanną czy izolacją niestety wiele osób unika testowania. To utrudnia identyfikację osób potencjalnie zakażonych i wydłuża nam wygaszanie epidemii.
Liczba dziennych zakażeń stoi na wysokim poziomie, każdy z nas powinien zachować najwyższy stopień ostrożności, nie rezygnując równocześnie ze zdrowego rozsądku.
Autor: Mikołaj Marcinowski