Już podczas piątkowego meczu z Polonią Bydgoszcz pojawiły się głosy zawodników, działaczy i komentatorów, że krośnieński owal został źle przygotowany i jest niebezpieczny dla żużlowców. Zawody udało się rozegrać. Krośnianie nieznacznie przegrali.
Dwa dni później zawiedziona wielotysięczna publiczność musiała opuścić stadion przy ul. Legionów. Sędzia zawodów zdecydował o nierozegraniu meczu i przyznaniu walkowera dla drużyny z Zielonej Góry.
Sportowe portale prześcigają się od tego czasu w informacjach dotyczących niedzielnych wydarzeń w Krośnie. Pod nimi aż huczy od komentarzy kibiców. Wielu ma za złe jury zawodów, że decyzja została podjęta bez przeprowadzenia próby toru.
W podobnym tonie wypowiada się Grzegorz Leśniak, prezes spółki Wilki Krosno.
- Boli nas, że nie pozwolono zawodnikom wyjechać na próbę toru, która dałaby odpowiedzi, czy mają problem z płynną jazdą, czy wręcz przeciwnie - zaznacza.
Podkreśla, że jury zawodów (sędzia, komisarz toru i przewodniczący) robili wszystko, by zawodnicy nie mogli opuścić parku maszyn, nie dając im szansy zapoznać się ze stanem nawierzchni toru.
Wydarzenia postanowił skomentować na Twitterze Tobiasz Musielak, lider Cellfast Wilków Krosno - Miło, że nas zawodników nikt o zdanie nie pyta. Jeśli ci, którzy jeżdżą nie mają absolutnie żadnego prawa głosu… to coś tu nie gra. Dzięki za taki żużelek. Lecę do Anglii pobawić się i odpocząć - napisał.
Grzegorz Leśniak przyznaje, że tor nie był idealny. - Ale po piątkowym meczu, podczas którego były problemy z nawierzchnią, wykonaliśmy tytaniczną pracę - mówi. Tłumaczy, że przez niespełna dwie doby, przy użyciu specjalistycznego sprzętu, robiono wszystko by warunki do jazdy były jak najlepsze. - Prace doprowadziły do osiągnięcia stanu nawierzchni, na jakiej rozgrywaliśmy mecze w Krośnie przez cały sezon 2021. Ku naszemu zaskoczeniu najbardziej tor nie podobał się sędziemu Jerzemu Najwerowi - mówi.
Prezes spółki Wilki Krosno zwraca uwagę, że decyzja jury nie była jednogłośna. - Dwie osoby nie pozwalały na mecz i dążyły do walkowera, a jedna chciała, żeby mecz się odbył - mówi.
Zarząd krośnieńskiego klubu ubolewa nad tym, że zawodnicy nie mogli się zmierzyć ze spadkowiczem z PGE Ekstraligi. W oświadczeniu podkreśla, że tą wyjątkowo kontrowersyjną decyzją odebrano kibicom możliwość emocjonowania się meczem z udziałem czołowych drużyn ligi. A widzom przed ekranami telewizorów zafundowano blisko dwugodzinną relację z meczu, który nie doszedł do skutku.
Grzegorz Leśniak przyznaje, że decyzja jury zawodów na czele z sędzią, to katastrofa dla spółki Wilki Krosno. - Konsekwencje orzeczenia takiej decyzji, w całkiem niezłych warunkach torowych, mogą być dla nas bardzo poważne - mówi. - Niestety punkty pojechały do Zielonej Góry a nam grozi jeszcze zapłacenie za walkowera i odjęcie punktu w ligowej tabeli - tłumaczy.
To nie jedyne koszty, które może ponieść krośnieński klub. W regulaminie rozgrywek przewidziane są też kary finansowe za złe przygotowanie toru i odszkodowanie na rzecz telewizji i sponsorów. W sumie może to wynieść nawet pół miliona złotych.
- To stawia nas pod znakiem zapytania, czekamy teraz na decyzję Polskiego Związku Motorowego - mówi Grzegorz Leśniak.
Przyznaje, że może ona zachwiać działalnością klubu i przyszłością krośnieńskiego żużla.
Prezes Wilków Krosno tłumaczy, że żaden klub w Polsce nie dysponuje takimi pieniędzmi. - Nikt nie ma rezerwy budżetowej na walkower - mówi.
Przypomina, że wiele imprez żużlowych rozgrywanych było w znacznie gorszych warunkach – zarówno atmosferycznych jak i torowych. - Niestety niechęć jury zawodów spowodowała to, że zostało zepsute święto żużla, na które liczyli kibice, którzy wypełnili stadion do ostatniego miejsca. Ludzie musieli obejść się smakiem i opuścić obiekt nie zobaczywszy sportowej rywalizacji - mówi Grzegorz Leśniak.
Od walkowera, zgodnie z regulaminem rozgrywek, nie ma odwołania. Inne kroki zarządu krośnieńskiego klubu zależą od decyzji PZM w sprawie nałożenia kar finansowych.
- Ale nie zasypiamy gruszek w popiele - podkreśla Grzegorz Leśniak. - W tym tygodniu będziemy pracować intensywnie przy torze, żeby doprowadzić go do takiego stanu, żeby nikt nigdy nie miał żadnych wątpliwości, że tor jest odpowiedni - zapowiada.
Dla zarządu klubu, na czele z prezesem, pocieszająca jest reakcja kibiców. Dlatego postanowiono, że zarówno karnety jak i bilety na mecz ze Stelmet Falubazem Zielona Góra, zachowują ważność na pierwszy mecz fazy finałowej eWinner 1. Ligi.
Autor: Tomasz Jefimow