Pielęgniarki zebrały się dziś (23 sierpnia) w sali konferencyjnej szpitala. Zaznaczyły, że nie jest to strajk, lecz spotkanie, które ma na celu pokazanie społeczeństwu niesprawiedliwości w wykonaniu ustawy, która podnosi płace minimalne w ochronie zdrowia.
- Zgodnie z nią pielęgniarka z wykształceniem magisterskim i specjalizacją powinna dostawać 7,330 zł - tłumaczy Lucyna Sznajder, przewodnicząca Zakładowej Organizacji Związkowej OZZiP.
Dodaje, że tak się stało w wielu ościennych szpitalach, w których kwalifikacje zostały uznane. - Tak się nie stało u nas. Pracodawca wypłacił nam wynagrodzenie za lipiec po staremu - mówi Lucyna Sznajder. - Na koniec sierpnia mamy obiecane wyrównanie, ale to będzie o prawie dwa tysiące mniej niż powinnyśmy dostać - zaznacza.
Pielęgniarki ubolewają, że jeszcze kilka miesięcy temu pracownice z wykształceniem magisterskim i zdobytą specjalizacją były potrzebne dyrekcji krośnieńskiego szpitala. - Teraz już nie - mówi Lucyna Sznajder.
Tłumaczy, że ta sytuacja dotknęła prawie 200 pielęgniarek krośnieńskiego szpitala.
Szefowa Zakładowej Organizacji Związkowej OZZiP podkreśla, że pielęgniarki są zdesperowane i nie wykluczają wystąpienia na drogę sądową, łącznie z pozwami zbiorowymi. - Od wyniku negocjacji w sporze zbiorowym zależy, jaką formę protestu przyjmiemy. Jesteśmy gotowe na strajk - mówi.
Napięta sytuacja w krośnieńskiej lecznicy to efekt – zdaniem pielęgniarek – interpretacji przepisów na niekorzyść pracowników.
- Dyrektor nie uznając tytułu magistra, powoduje, że wynagrodzenie pielęgniarki z tytułem magistra i specjalizacją spada do niższej grupy, a w przypadku braku specjalizacji jeszcze niżej - tłumaczy Lucyna Sznajder.
- Zgodnie z ustawą o zawodzie pielęgniarki i położnej musimy się kształcić, jesteśmy do tego zobowiązane - mówi Renata Michalska, przewodnicząca Okręgowej Rady Pielęgniarek i Położnych w Krośnie. Podkreśla, że ustawodawca przyjął promowanie wykształcenia i kwalifikacji zawodowych przez odpowiedni sposób wynagradzania. - Trudno się dziwić, że panie się uczą. Każdemu należy się odpowiednie wynagrodzenie za wymagającą i odpowiedzialną pracę.
Leszek Kwaśniewski, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Podkarpackiego, tłumaczy, że w ustawie jest mowa o wymaganych kwalifikacjach na danym stanowisku. - I ja ten zapis jak najbardziej wypełniłem - mówi.
Zaznacza, że różne szpitale różnie kwalifikują przepisy. - Być może odnoszą się do swojej sytuacji finansowej - przypuszcza Leszek Kwaśniewski. Dodaje, że sytuacja krośnieńskiego szpitala nie będzie się poprawiać, gdy realizowany będzie wzrost wynagrodzeń bez pokrycia.
Dyrektor Kwaśniewski podkreśla, że nikt nie otrzymał maksymalnej podwyżki. - Muszę traktować wszystkich pracowników w taki sam sposób - mówi. Tłumaczy, że żadna pielęgniarka w krośnieńskim szpitalu nie ma stanowiska asystenta pielęgniarstwa, starszego asystenta pielęgniarstwa. - Wszystkie panie, które mają specjalizacje, mają stanowisko specjalistki i odniosłem się do tego stanowiska.
Szef krośnieńskiej lecznicy podkreśla, że brane są pod uwagę podwyżki. - Ale jeżeli będę miał na to zapewnione finansowanie - mówi. - Biorąc pod uwagę pieniądze, które otrzymałem od 1 lipca z NFZ, gdybym chciał zrealizować oczekiwania pielęgniarek brakuje mi ok. 400 tysięcy złotych miesięcznie - tłumaczy.
Czy uda się zażegnać trudną sytuację w szpitalu? Okaże się to w ciągu najbliższych tygodni. Na razie nie działa w 100 procentach blok operacyjny. 24 pielęgniarki od poniedziałku (22 sierpnia) są na zwolnieniach chorobowych. W związku z tym nie realizowane są operacje planowe. Jak długo potrwa ten stan? - To są zwolnienia lekarskie 5-7 dniowe - mówi Leszek Kwaśniewski.
Autor: Tomasz Jefimow
Zdjęcia: Tomasz Jefimow