Co się pod tym kryje? Otóż tacy kontrolerzy L4 – jak podaje „Rzeczpospolita” – pomagają przedsiębiorcom walczyć z osobami, dla których zwolnienie lekarskie to dodatkowy urlop.
Rośnie liczba nieobecności z powodu L4
Od stycznia do maja tego roku – według danych, które przytacza Rz – wystawiono 12 mln zaświadczeń lekarskich (choroba własna, opieka nad dzieckiem lub innym członkiem rodziny). W sumie dało to 124,7 mln dni nieobecności w pracy. W porównaniu z tym samym okresem w 2022 r. to wzrost o 7,9 proc.
W ocenie cytowanego przez dziennik Łukasza Kozłowskiego z Federacji Przedsiębiorców Polskich, wpływ na tak dużą liczbę zwolnień ma – po pierwsze – powrót do pracy stacjonarnej po pandemii. Innym powodem jest wykorzystywanie zwolnień lekarskich, czego dowodem jest wzrost jednodniowych nieobecności.
Kim jest taki menedżer?
Firmy, licząc straty, już jakiś czas temu wypowiedziały wojnę symulantom. Obok kontroli pracowników na zwolnieniach lekarskich korzystają także z pomocy menedżerów ds. zarządzania absencją chorobową.
Czym zajmuje się taka osoba? Na bieżąco analizuje, jak często pracownicy korzystają ze zwolnień, omawia warunki pracy i zwolnienia osób, które trwale przebywają na L4.
Zdaniem Łukasza Kozłowskiego taki system kontroli może być przydatny, ale – jak przekonuje – trzeba przede wszystkim zwolnić pracodawców z pokrywania kosztów świadczeń z tytułu choroby. Bo – przypomina – muszą oni płacić nie tylko wynagrodzenie pracownikowi na zwolnieniu, ale też osobie, która go zastępuje.
Tak działa rynek pracownika?
Oskar Sobolewski, ekspert rynku pracy HRK Payroll Consulting, sceptycznie podchodzi do tej metody walki z nadużywaniem zwolnień lekarskich. Dlaczego?
– Od kilku lat mamy w naszym kraju rynek pracownika, a to, niestety, wpływa na większą skłonność do niewłaściwych zachowań ze względu na brak dotkliwych konsekwencji – odpowiada.