Główny lekarz weterynarii raportuje, że jak na razie chorobę wykryto na terenie wschodnich województw: podkarpackiego i lubelskiego. Do niedawna wścieklizna dotykała dzikie zwierzęta.
„Ognisko wścieklizny nr 14 stwierdzono u lisa (...) Miejsce znalezienia lisa jest oddalone ok. 4,5 km od granicy z Ukrainą” – to jeden z przykładów wyliczanych przez GLW.
A na liście są kolejne lisy i jenot.
Do dzikich zwierząt dołączyli pies i krowa
Teraz sprawa staje się jednak poważniejsza. Dorota Grabowska, rzeczniczka prasowa wojewody lubelskiego, podała, że tylko w tym regionie w tym roku namierzono 20 ognisk wścieklizny. Ostatnio wykryto kolejne.
– Po raz pierwszy choroba wystąpiła u psa. Wcześniejsze przypadki to w większości lisy oraz jenoty i koty – poinformowała Grabowska.
To nie wszystko, bo chorobę wykryto także u krowy, która była w stadzie liczącym ponad 50 sztuk. Zwierzę padło, a pobrane próbki wykazały wściekliznę.
Posypią się mandaty za brak szczepienia
Ta sytuacja oznacza, że na tych terenach policja oraz inspekcja weterynaryjna będzie kontrolować i wystawiać mandaty za brak szczepień u psów i kotów.
Główny lekarz weterynarii przypomina, że obowiązkowemu szczepieniu przeciwko wściekliźnie podlegają psy po ukończeniu 3 miesiąca życia.
„Posiadacze psów są zobowiązani zaszczepić psy przeciwko wściekliźnie w terminie 30 dni od dnia ukończenia przez psa trzeciego miesiąca życia, a następnie nie rzadziej niż co 12 miesięcy od dnia ostatniego szczepienia” – uczula.