Przecież zaplanowałam podróż na nadchodzące listopadowe dni, na przekór przepowiedniom i wróżbom ma zaświecić słońce!
A tu pada coraz mocniej, leje strugami zaburzając tętno jesiennej muzyki. Pogoda zadrwiła sobie ze mnie, jeszcze nim zdążyłam pomyśleć o marzeniu na jutra pogodę.
Zgasiła płomień ogniska, zabłysła jedna iskra i…
nie wierzę, że słońce nie wyjdzie…
poczekam aż wróci, by ogrzać swymi promieniami resztki optymizmu.
Tylko ty i ja, i dym z ogniska, zmoczone drwa pachną ożywczo, zalane chwilą pesymizmu, odżywają na nowo, w środku już gotowe na ponowny błysk emocji.
Jedna chwila przeciwko wieczności rozrzuconych gwiazd, wiatr osuszył drwa, a ogień na nowo zaczynie rozpalać uczucie pewności słonecznego jutra.
I tylko jesienna róża w niepewności listopadowych barw uwolniła ostatnie płatki, by zabrał je wiatr na przekór samotności.
A ty przytul mnie, nim minie nocny deszcz!
asp. Urszula Rędziniak
Urszula Rędziniak