Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 29 listopada 2024 17:52
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

WYWIADY Krosno112 / Kamil Lorenc: Drift to sport jednego błędu

- Od najmłodszych lat motoryzacja była u mnie na pierwszym miejscu – mówi Kamil Lorenc, kierowca Lo-Stark Drift Team. Miłość do samochodów doprowadziła go na szczyt - w sezonie 2018, Kamil wywalczył tytuł Mistrza Polski w klasie PRO2 w Driftingowych Mistrzostwach Polski.
WYWIADY Krosno112 / Kamil Lorenc: Drift to sport jednego błędu
fot. Patryk Oberc - Automotive Photography

Driftingowe Mistrzostwa Polski to cykl zawodów driftingowych o ponadnarodowym zasięgu. Niektóre rundy były jednocześnie Mistrzostwami Centralnej Europy FEZ organizowanych pod banderą FIA. Sezon DMP składał się z 6 rund – na Bemowie, w Kielcach, na Węgrzech, dwukrotnie w Słomczynie, natomiast finał odbył się w Modlinie.

Sławek Farbaniec: Po pierwsze chciałbym Ci pogratulować tytułu Mistrza Polski. Jak smakuje to zwycięstwo?
Kamil Lorenc: Wspaniale! To był dopiero mój drugi sezon w Driftingowych Mistrzostwach Polski i od razu przyszedł taki sukces. Nie mogłem sobie tego lepiej wyobrazić.

SF: Jednak ten sezon nie był dla Ciebie usłany różami. W Twoim aucie nie obyło się bez awarii?
KL: Dokładnie. Po świetnym początku sezonu, kiedy w trzech pierwszych rundach stałem na podium, nagle przyszły dwa gorsze występy. Przydarzyło się kilka, może i drobnych awarii, ale konsekwencje były takie, że czołówka klasyfikacji generalnej przed ostatnią rundą się spłaszczyła i zaczęła się mała nerwówka.

SF: Swój triumf w klasyfikacji PRO2 przypieczętowałeś zwycięstwem na Torze Modlin. Czy pomogło Ci wsparcie licznej grupy Twoich kibiców?
KL: Tak jak wspomniałem, przed ostatnią rundą zaczęła się mała nerwówka, ale wszystko dobrze się skończyło. Drugie miejsce w kwalifikacjach i pierwsze miejsce w zawodach w Modlinie sprawiły, że przypieczętowałem tytuł Mistrza Polski klasy PRO2. Co do kibiców, to było coś niesamowitego. Wielka niespodzianka z ich strony, że pojawili się tak liczną grupą żeby mnie wspierać. O niczym nie wiedziałem, wszystko było zorganizowane za moimi plecami przez mojego brata Rafała. Wzruszyłem się, kiedy zobaczyłem tyle znajomych twarzy rodziny i przyjaciół.

SF: Którą rundę z cyklu DMP wspominasz najlepiej?
KL: Zdecydowanie tą ostatnią. Tor w Modlinie bardzo mi przypasował, wszyscy mówią, że jazda mi po prostu „siedziała” i poszczególne przejazdy były niczym „kopiuj/wklej” (śmiech). Do tego doszła świetna atmosfera, grupa kibiców, zwycięstwo w zawodach i zdobycie tytułu. Wszystko ułożyło się jak we śnie, z którego człowiek nie chce się wybudzać.

SF: Twoje BMW, którym startowałeś w zawodach było jednym ze słabszych samochodów w stawce. Czy uważasz, że drift to przede wszystkim umiejętności, a dopiero później pojawia się kwestia samochodu?
KL: Myślę, że umiejętności w tym sporcie są bardzo ważne. Miałem jedno z najsłabszych aut w stawce. W niektórych pojedynkach musiałem mierzyć się z zawodnikami mającymi pod maską prawie dwa razy więcej koni mechanicznych i udawało się wychodzić z nich zwycięsko. Z pewnością ważne też było odpowiednie przygotowanie samochodu. Chciałbym bardzo podziękować moim mechanikom – Sebastianowi Leśniakowi i Karolowi Pojnarowi, na których zawsze mogę liczyć.

SF: W tym sezonie sporadycznie testowałeś także nowy samochód. Możesz uchylić rąbka tajemnicy na jego temat?
KL: Nowy samochód zakupiliśmy w połowie sezonu i dlatego na razie ograniczyliśmy się do testów i strojenia go pode mnie. Testowaliśmy go na Torze Kielce i w Izdebkach. Muszę przyznać, że z każdym przejechanym zakrętem czuję się w nim coraz pewniej. Na pewno jest to mocniejsze i lepiej prowadzące się auto, które daje szansę na nawiązanie walki z zawodnikami w najwyższej klasie PRO.

SF: Jakie masz plany na przyszły sezon?
KL: Nie chcę na razie mówić o planach na przyszły sezon. W tym momencie odpoczywam po zakończeniu obecnego, bo wbrew pozorom zabrał sporo czasu i energii. Teraz głównie skupię się na rodzinie, której poświęcę teraz najwięcej uwagi, a na planowanie przyjdzie jeszcze czas. Mogę zapewnić jednak, że zobaczycie mnie w akcji w przyszłym roku.

SF: Pomimo, że jest to czasochłonne i kosztowne, nie zamierzasz rezygnować z driftu. Co najbardziej Ci się w nim podoba?
KL: Od najmłodszych lat motoryzacja była u mnie na pierwszym miejscu. Zapach spalin, pisk opon, odgłos silnika przyprawiają mnie o ciarki. Myślę, że wybór tej dyscypliny sportu był u mnie naturalny. Drift dostarcza mi adrenaliny, samych pozytywnych emocji.

SF: W zeszłą niedzielę odbyła się kolejna edycja Drift Show Izdebki. Można powiedzieć, że ta impreza stała się już kultowa.
KL: Uwielbiam to miejsce, uwielbiam te zakręty. Trudność trasy, ciasne łuki i wiwatujący tłum dają właśnie to o czym wspominałem – dużą dawkę adrenaliny! Nie obyło się bez urwanych zderzaków czy dachowania jednego z zawodników. Jednak zawszę mówię, że drift to po prostu sport jednego błędu.

Rozmawiał Sławek Farbaniec.

fot. archiwum Lo-Stark Drift Team



Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
PRZECZYTAJ