Końcem lat osiemdziesiątych Waldemar Węklar wraz ze swoją żoną wyjechał do Stanów Zjednoczonych, a do Polski wrócił w roku 1993. Zarobione pieniądze zainwestował w stworzenie własnej działalności gospodarczej. Waldemar Węklar wszedł w spółkę z Janem P., z którym otworzył kantor wymiany walut przy ul. Słowackiego w Krośnie. Po jakimś czasie Węklar. przejął firmę na własność i prowadził ją samodzielnie do tragicznego dnia 19 kwietnia 1999 roku.
Kantor był czynny od poniedziałku do piątku w godz. 8.00-17.00, a także w soboty do godz. 13.00. Ze względu na niewielką odległość do granicy ze Słowacją, niejednokrotnie klientami Krośnianina byli obywatele tego kraju. Podobnie było również w kwietniu 1999 roku, kiedy to Słowak Józef N. chciał zakupić znaczną ilość słowackich koron.
W niedzielę, 18 kwietnia 1999 r. Waldemar W. spędzał czas z rodziną w domu. Tego wieczoru 37-letni mieszkaniec Krosna odbierał wiele połączeń telefonicznych, jednak rozmowy nie były długie. Podczas jednej z konwersacji 37-latek powiedział, że następnego dnia będzie wcześniej w kantorze, aby załatwić sprawę. Nie wiadomo z kim rozmawiał, ale w toku śledztwa ustalono, że ostatni telefon był ze Słowacji.
Dzień morderstwa
Następnego ranka Waldemar Węklar wstał wcześniej niż zwykle. Przygotował saszetkę z około milionem słowackich koron (o wartości około 100 000 zł) i włożył je do plastikowej reklamówki wraz ze swoim telefonem. Około godz. 7.15 wyjechał swoim samochodem – Fiatem 126p do pracy. Kantor Krośnianina był zabezpieczony alarmem elektronicznym, a szyfr znał tylko właściciel. Tego dnia alarm został wyłączony przez niego o godz. 7.22.
Między godziną 7.35, a 7.40 do kantoru wszedł mieszkaniec Krosna, który chciał rozmienić pieniądze. Widząc otwarte drzwi, wszedł do środka i zajrzał do okienka. Przez szybę zauważył leżącego na podłodze mężczyznę. W tym samym momencie przez drzwi od zaplecza wszedł pracownik kantoru.
Na podłodze spoczywały zwłoki właściciela firmy – Waldemara Węklara, a wokół jego głowy rozpościerała się plama krwi. Jeden z mężczyzn błyskawicznie powiadomił o zajściu Pogotowie Ratunkowe i Komendę Miejską Policji w Krośnie. Lekarz, który został wezwany na miejsce stwierdził zgon, a ciało mężczyzny i miejsce zbrodni zostało zabezpieczone w celu przeprowadzenia czynności śledczych.
Podczas sekcji zwłok ustalono, że przyczyną zgonu Waldemara Węklara były dwa strzały z broni palnej oddane w głowę w okolicy ciemieniowej i okolicy skroniowej lewej. Śmiertelne pociski zostały wystrzelone z około 40-50 cm od głowy ofiary na co wskazywał brak rąbka osmolenia i drobin prochu na skórze wokół ran wylotowych. Dwa pociski wraz z łuską znalezioną w kantorze przekazano do badań balistycznych, które wykazały, że łuska została odstrzelona z naboju pistoletowego kalibru 6,35 wzór „Browning” czeskiej produkcji, a pociski pochodziły z tej samej broni. Natomiast podczas oględzin miejsca zbrodni ustalono, że zginęła reklamówka z saszetką, w której były pieniądze przygotowane przez Waldemara Węklara, a także jego telefon komórkowy.
Tropy śledczych
Oczywistym tropem dla śledczych stało się morderstwo na tle rabunkowym. Zbrodnia była bardzo dobrze zaplanowana. Alarm przy wejściu został rozbrojony o godz. 7.22, a około godz. 7.35 do kantoru wszedł klient chcący rozmienić pieniądze, co wskazuje, że napastnik miał nieco ponad 10 minut na dokonanie zabójstwa i kradzież. Dodatkowo, zadbano, aby ofiara była sama. Jak wynikło już na wstępie śledztwa, tego dnia pracownik kantoru miał problem z otwarciem zamków w drzwiach w swoim Fiacie 126p. Ekspertyza kryminalistyczna wykazała, że kanały kluczowe obu wkładek bębenkowych zamków zostały zablokowane poprzez celowe wprowadzenie kawałków blaszek, co uniemożliwiło włożenie klucza i otwarcie drzwi.
Z zeznań świadków wynikało, że w czasie, kiedy zamordowano Waldemara Węklara, ulicą Słowackiego przechodziło dwóch mężczyzn ubranych w dresowe spodnie i kurtki. Kierowali się w stronę ulicy Piłsudskiego, gdzie wsiedli do samochodu marki BMW o numerach rejestracyjnych WSJ 824. Niestety, świadkowie nie byli w stanie wskazać ostatniej cyfry. Numery sugerowały, że miałby to być samochód z województwa warszawskiego, jednak późniejsza analiza wykazała, że nie było auta, które legitymowało się taką kombinacją znaków. Prawdopodobnie numery rejestracyjne zostały sfałszowane lub świadkowie pomylili litery lub cyfry. Poszukiwania podejrzanych mężczyzn i samochodu nie przyniosły rezultatu.
Kolejnym tropem śledczych była zaplanowana transakcja walutowa z Józefem N. zamieszkałym w Humennem na Słowacji, a także kontakty z innymi Słowakami, m.in. Wasylem Ch. Donicem M., Michałem Ch., Józefem R. czy Reginą P. W porozumieniu ze słowacką policją i prokuraturą przesłuchano świadków i sprawdzono, czy osoby te mogą mieć związek ze śmiercią Waldemara Węklara. Dochodzenie wykazało, że w dniu zabójstwa podejrzani nie przekroczyli granicy w Barwinku. Słowacki trop się urwał.
Umorzenie śledztwa
Na terenie kraju prowadzono bezowocnie poszukiwania zaginionych pieniędzy i telefonu komórkowego denata. Nie znaleziono także broni, z której zastrzelono właściciela kantoru. Pomimo, że dochodzenie było prowadzone na szeroką skalę, nie udało się wykryć sprawców. Śledztwo zostało umorzone w dniu 29 grudnia 1999 r. i pozostaje nierozstrzygnięte do dziś. Niebawem minie 22 lata od dnia morderstwa, jednak jeżeli jest ktoś w stanie rzucić nowe światło na sprawę, może zgłosić się do KMP Krosno lub Prokuratury Okręgowej, a sprawa mogłaby od nowa zostać rozpatrzona w Wydziale "Archiwum X" KWP Rzeszów.
red. Sławomir Farbaniec
Źródło: bezprzedawnienia.blogspot.com, Prokuratura Okręgowa w Krośnie