Marcin Steliga, koordynator medyczny pogotowia ratunkowego w Krośnie, przyznaje, że widać już trzecią falę koronawirusa. - Ale nie ma takiej sytuacji jak w październiku czy listopadzie, kiedy tworzyły się kolejki karetek przed SOR-ami - mówi. Dodaje, że ratownicy mieli obawy pod koniec minionego weekendu, kiedy zaczynało brakować miejsc w szpitalach. - Jednak sytuacja się poprawiła w poniedziałek, ponieważ szpitale otworzyły nowe oddziały, więc na razie miejsca są.
Chorzy z naszego regionu, z rozpoznanym zakażeniem COVID-19, trafiają do szpitali w Sanoku, Jaśle i Dębicy. Ten pierwszy jest obecnie w fazie ponownego przekształcania w szpital przyjmujący pacjentów zakażonych wyłącznie koronawirusem. - Ten proces wymaga czasu, bo trzeba wypisać pacjentów, którzy nie są zakażeni - tłumaczy Marcin Steliga.
Wiadomo, w którym szpitalu są miejsca
Marcin Steliga zaznacza, że zmienił się system informatyczny, który obsługuje centralna dyspozytornia w Rzeszowie. - W związku z tym od razu wiemy, który szpital ma wolne łóżka i gdzie mamy skierować się z pacjentem - mówi. - Nie musimy jeździć od szpitala do szpitala.
Koordynator medyczny pogotowia ratunkowego w Krośnie tłumaczy, że nie zawsze jest to najbliższy szpital. - W niedzielę po południu była taka sytuacja, że szpitale w Sanoku i Jaśle nie miały już wolnych miejsc więc karetka musiała jechać do Dębicy - opowiada.
W Krośnie i powiecie krośnieńskim działa siedem zespołów ratownictwa medycznego. - I raczej więcej ich nie będzie - mówi Marcin Steliga. Tłumaczy, że to nie jest decyzja krośnieńskiego pogotowia. - System ratownictwa medycznego jest konstruowany centralnie.
Krośnieńskich ratowników wspierają trzy zespoły transportowe. - Przewożą pacjentów w stanie lekkim, którzy nie wymagają intensywnej terapii - mówi Marcin Steliga.
Chorych z COVID-19 przybywa. - Ma to także przełożenie na zużycie środków ochrony indywidualnej przez ratowników - mówi Marcin Steliga. Dodaje, że kombinezonów, masek z filtrem, rękawiczek czy środków dezynfekcyjnych nie brakuje. - I mam nadzieję, że nie zabraknie.
Karetki krośnieńskiego pogotowia coraz częściej wyjeżdżają z bazy.
- Ale na razie nie było takiej sytuacji, by zabrakło karetki dla potrzebującego - mówi Marcin Steliga. Ale nie ukrywa, że taka sytuacja jest możliwa jeśli wzrost zachorowań będzie postępował. - Musimy sobie poradzić tymi siłami i środkami, którymi dysponujemy - mówi.
Brakuje szczepionek dla ratowników
Większość ratowników krośnieńskiego pogotowia nie została jeszcze zaszczepiona przeciwko koronawirusowi. - Interweniowaliśmy w tej sprawie w urzędzie wojewódzkim - mówi Marcin Steliga. - Niestety szczepienia dla grupy "0" są na razie wstrzymane z powodu braku szczepionek. Obiecuje się nam, że ruszą w drugim tygodniu marca.
Na szczepionkę oczekuje 50 z 80 zgłoszonych pracowników krośnieńskiego pogotowia.
Czy braknie ratowników? - Może być taka sytuacja - odpowiada koordynator medyczny krośnieńskiego pogotowia. - Kiedy wzrasta liczba zachorowań, automatycznie wzrasta ryzyko zakażenia się osób, które pracują jako ratownicy.
Marcin Steliga tłumaczy, że szczepionka to najlepsze zabezpieczenie dla ratowników. - Według statystyk i oceny skuteczności, szczepionka dwudziestokrotnie zmniejsza ryzyko zachorowania. Środki ochrony indywidualnej to tylko dodatek - mówi.
Tomasz Jefimow
zdjęcia: Krosno112.pl