Zgodne małżeństwo
Łucja i Jan Nawroccy byli zgodnym małżeństwem od 1979 roku. Pozostali bezdzietni, a spadkobiercą ich majątku miał być siostrzeniec kobiety. Mieszkali w drewnianym domu w centrum Odrzykonia. Ich posesja była otoczona drzewami, a przez jej teren przechodziła linia energetyczna. Budynek znajdował się około 60 metrów od drogi i w podobnej odległości od sklepu spożywczego. W pobliżu był również przystanek PKS. Dom był dość skromny – mieścił się w nim tylko pokój z kuchnią i brakowało łazienki, a wodę Nawroccy musieli czerpać ze studni za pomocą pompy i węża.
Jan Nawrocki pracował w zakładowej stacji CPN Naftomontażu przy ulicy Lotników w Krośnie, a do pracy dojeżdżał motorowerem, co zajmowało mu zwykle około 30 minut. Natomiast Łucja troszczyła się o gospodarstwo. Zawsze, gdy jej mąż wychodził do pracy, zamykała drzwi wejściowe na klucz i wpuszczała tylko znajomych. Było to pokłosie napadu z października 1987 roku, kiedy to dwóch zamaskowanych mężczyzn chciało okraść małżeństwo z oszczędności, ale finalnie do kradzieży nie doszło. Od tego czasu Łucja była bardzo ostrożna. Po przekręceniu kluczyka lekko go wysuwała, aby Jan był w stanie otworzyć drzwi od zewnątrz własnym kluczem po powrocie z pracy.
Na krótko przed tragicznym 7 lipca 1993 roku małżeństwo sprzedało krowę i konia. Pieniądze ze sprzedaży postanowili przeznaczyć na zakup samochodu – używanego Fiata 126p. Łucja podzieliła się swoimi planami z sąsiadami, więc po okolicy szybko rozeszła się informacja, że Nawroccy przechowują w swoim domu większą kwotę.
Dzień zabójstwa
7 lipca 1993 roku od rana jedna z rzeszowskim firm prowadziła prace nad przebudową linii energetycznej, co skutkowało przerwą w dostawie prądu w Odrzykoniu. Tego dnia Jan Nawrocki miał popołudniową zmianę i wyjechał do pracy około godziny 13.20. Żona podążyła za nim na podwórko, a później poszła do pobliskiego sklepu. Niespełna dwie godziny później sklepowa, która oczekiwała na przyjazd autobusu PKS, zajrzała na moment do Łucji. O godz. 15.30 Nawrocka miała kolejnego gościa – przyszła do niej sąsiadka, z którą rozmawiała na ławce znajdującej się przed domem. Piętnaście minut później jedna z mieszkanek wsi przyjechała autobusem z Krosna i również zagaiła na chwilę Łucję. Jak się później okazało, była to ostatnia osoba poza mordercą, która widziała kobietę przed śmiercią.
W okolicach godz. 17.00 do drzwi Nawrockich zapukała siostrzenica Łucji – Renata, z którą Łucja umówiła się na pieczenie tortu. Ku zdziwieniu Renaty, ciocia nie odpowiedziała na jej pukanie, a drzwi domu pozostawały zamknięte. Postanowiła pójść do babci i wróciła dwie godziny później. Jednak sytuacja się powtórzyła. Tym razem Renata dostrzegła, że w mieszkaniu świeci się żarówka, a przez drzwi wejściowe wylewa się woda. O godz. 18.00 wieś odzyskała dostęp do prądu, więc prawdopodobnie dlatego pompa, która doprowadzała wodę do domu, się uruchomiła. Siostrzenica Łucji poinformowała o tym sąsiadów, a jeden z nich dla bezpieczeństwa wykręcił korki ze skrzyni na ścianie domu, a także przeciął wąż od wody. Po 20.00 pod domem Nawrockich pojawiła się druga siostrzenica kobiety. Drzwi nadal były zamknięte, a nawoływanie i szukanie Łucji wokół gospodarstwa nie przynosiło rezultatu.
Jan Nawrocki wrócił ze swojej zmiany do domu w okolicach godz. 21.00. Otworzył drzwi swoim kluczem i zaraz po wejściu do środka zauważył zakrwawione ciało swojej żony, a obok niej przewrócony, zakrwawiony taboret. Pobiegł do swojego sąsiada i wezwał pogotowie. Gdy wrócił - prawdopodobnie w akcie paniki - ściągnął Łucji sweter, na którym były plamy krwi i zaczął wycierać podłogę. Chciał również przemyć twarz swojej żony i ułożyć ją na łóżku, jednak odwiedli go od tego obecni na miejscu sąsiedzi.
Wezwany lekarz potwierdził zgon Łucji Nawrockiej. Późniejsze badania śledczych wykazały, że przyczyną śmierci kobiety było stłuczenie i rozdarcie mózgu spowodowane uderzeniem narzędziem takim, jak młotek, łom lub – co bardzo prawdopodobne – siekiera. Zabójca zadał kilkanaście ciosów ostrzem o szerokości około 12 cm, a także drugą stroną narzędzia.
Śledztwo
Śledztwo rozpoczęło się natychmiast. Oględziny miejsca zbrodni nie wykazały, aby morderca przeszukiwał mieszkanie w celu znalezienia cennych przedmiotów czy pieniędzy. Zostawił nawet portmonetkę, która była w widocznym miejscu. Zginął jedynie klucz do drzwi wejściowych, a także brązowa marynarka, która wisiała w szafie. W jej kieszeni Nawroccy ukryli 670 dolarów, które chcieli przeznaczyć na zakup wspomnianego Fiata 126p. W domu zamordowanej nie znaleziono narzędzia zbrodni.
Pierwszym tropem śledczych był napad na tle rabunkowym. Według tej tezy napastnik doskonale wiedział kiedy zaatakować, a także gdzie znaleźć zgromadzone przez Nawrockich pieniądze. Biegli rozważali również drugi scenariusz: być może zniknięcie marynarki było przypadkowe, a za jej pomocą morderca chciał ukryć plamy krwi na swojej odzieży lub schować narzędzie zbrodni.
Prawdopodobny był również motyw zemsty - wskazywała na to ilość i siła zadanych przez mordercę uderzeń. Nawrocka mogła być z kimś w konflikcie, o którym nikt inny nie wiedział i miał on swój tragiczny koniec. Sprawę analizowali psycholodzy z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Według nich mordercą był sprawny fizycznie, dorosły mężczyzna, którego Łucja dobrze znała - prawdopodobnie mieszkaniec Odrzykonia lub okolicy. Napastnik zaatakował kobietę zaraz po wejściu do mieszkania. Fakt, że nie znaleziono narzędzi zbrodni sugeruje, że było to morderstwo z premedytacją, dokonane za pomocą przyniesionego przez zabójcę przedmiotu.
8 lipca 1993 r. zeznawało dwóch świadków, którzy twierdzili, że poprzedniego dnia około godz. 18.00 po okolicy kręcił się mężczyzna, którego nie powinno być tam w tym czasie. Jednak po kilku dniach świadkowie zaczęli tracić pewność co do tożsamości podejrzanego. Sprawdzono również potencjalny związek pomiędzy zabójstwem, a napadem sprzed lat, jednak nie przyniosło to żadnych rezultatów. W toku śledztwa przesłuchano wiele osób, które mogły wiedzieć coś, co pomogłoby organom ścigania w dochodzeniu, m. in. kierowców PKS, robotników pracujących przy przebudowie linii energetycznej, rodzinę Nawrockich, sąsiadów i znajomych. Niestety, według zeznań świadków nikt nie dostrzegł niczego podejrzanego.
Sprawcy nie udało się ustalić, a akta sprawy dotyczącej zabójstwa 44-letniej Łucji Nawrockiej trafiły do wydziału Archiwum X w Rzeszowie. Jeżeli ktoś mógłby wnieść nowe informacje o zabójstwie Łucji Nawrockiej może skontaktować się z Wydziałem Kryminalnym KWP w Rzeszowie: tel. 47 821-23-25, faks: 47 821-23-29 e-mail: [email protected]
red. Sławomir Farbaniec
Źródło: Magazyn Kryminalny 997, Telewizyjne Biuro Śledcze, Angora, Niewyjasnione-zbrodnie.blogspot.com