Kim był Franciszek Rój?
Od śmierci matki 63-letni Franciszek Rój mieszkał samotnie w drewnianym domu pod numerem 208 we Wrocance pod Krosnem. Był starym kawalerem, którego w okolicy uznawano za sympatycznego i uczynnego dziwaka. Był złotą rączką – często majsterkował. Zanim przeszedł na emeryturę, pracował w kopalni ropy naftowej w Jaśle.
Jak ustalono w toku śledztwa, był typem domatora, zawsze starannie zamykał drzwi i nie był zbyt gościnny. Nielegalnie sprzedawał znajomym alkohol. Lubił grać w karty, a także pasjonował się zbieraniem srebrnych monet. Mówiono, że pisał listy do osób z Francji, od których rzekomo otrzymywał pieniądze.
Dom, w którym zamordowano Franciszka Roja. Źródło Akta śledztwa zabójstwa Franciszka Roja
Brutalnie torturowany i zamordowany
4 października 1987 r. Franciszek Rój zorganizował imieniny dla rodziny i znajomych. Ostatni goście opuścili jego dom pomiędzy godz. 16, a 17. Po godz. 17.00 16-letnia dziewczyna odwiedziła go, aby zwrócić mu pożyczony rower. Zostawiła go w komórce. Jak się później okazało, była ostatnią osobą poza mordercami, która widziała seniora przed śmiercią.
Następnego dnia, w poniedziałek z samego rana Jan G. przyszedł w odwiedziny do swojego sąsiada. Ku jego zdziwieniu, drzwi były otwarte. Po wejściu do domu dokonał tragicznego odkrycia. Zobaczył spoczywające w przedsionku zwłoki Franciszka Roja. Jego ręce i nogi były związane kablem elektrycznym, a głowa zakrwawiona. Obok ciała leżał młotek i brzeszczot. Jak wykazano w toku śledztwa, pierwszy przedmiot był narzędziem zbrodni.
Na miejsce zabójstwa wezwani zostali milicjanci i przedstawiciele Wydziału Dochodzeniowo-Śledczego RUSW w Krośnie. Obecny lekarz stwierdził zgon, a po oględzinach obrażeń widocznych na ciele starszego mężczyzny, uznano, że napaść była bardzo brutalna. Franciszek Rój był przed śmiercią okrutnie torturowany, m.in. bity młotkiem po głowie i przypalany grzałką lub żelazkiem – rozległe oparzenia na ciele denata zaobserwowano przede wszystkim na tułowiu i stopach. Według jednego z tropów sprawcy próbowali w ten sposób wymusić od ofiary informacje o miejscu przechowywania pieniędzy. Brak odpowiedzi ze strony mężczyzny skutkował jeszcze brutalniejszymi torturami. W ich wyniku Rój zmarł, a bezpośrednią przyczyną zgonu było zachłyśnięcie się treścią pokarmową.
Bezowocne śledztwo
Brak śladów włamania sugeruje, że Franciszek Rój sam wpuścił morderców do swojego domu. Podczas oględzin miejsca zbrodni zabezpieczono plamy krwi, odciski palców i włosy. Pewną wskazówką były krwawe odciski butów znalezione w domu Roja, jednak po ustaleniu modelu i marki obuwia okazało się, że to bardzo popularna seria, co uniemożliwiało podjęcie tego tropu. Również wprowadzone do policyjnego systemu AFIS odciski palców nie pomogły w zidentyfikowaniu sprawców.
Ustalono, że z domu Roja zniknęły dwa zegarki, radio tranzytowe, a także metalowa puszka po cukierkach, w której zamordowany przechowywał około 50 monet o nominale 200 złotych. Zniknięcie przedmiotów potwierdzałoby motyw rabunkowy.
Rysunek radia tranzystorowego skradzionego w trakcie napadu na Franciszka Roja. Źródło Akta śledztwa zabójstwa Franciszka Roja
Do poszukiwań zaangażowany został pies tropiący, który doprowadził śledczych do drogi w kierunku Rogów, około 1,5 km od domu ofiary. Niestety, tam pies zgubił trop.
W toku śledztwa przesłuchano około stu osób – rodzinę, znajomych, pracowników zakładu energetycznego, a także robotników prowadzących odwierty we Wrocance. Jeden z sąsiadów zeznał, że wieczorem, kiedy zamordowano Franciszka Roja, widział w okolicach jego domu trzech podejrzanych mężczyzn, którzy głośno rozmawiali. Ze względu na to, że było ciemno, świadek nie był w stanie przedstawić ich rysopisów – wskazał jedynie, że jeden z nich był wyraźnie wyższy od pozostałych.
Krakowski trop
Mieszkańcy Wrocanki zauważyli, że w nocy z 3 na 4 października 1987 r. przez wieś przejeżdżał jasny Fiat 125p na krakowskich numerach rejestracyjnych. Kierujący i pasażerowie zachowywali się jakby prowadzili obserwację. Następnego dnia, czyli w dniu zabójstwa Franciszka Roja, ten sam samochód był widziany obok domu zamordowanego. Rzekomo, z auta wysiadł mężczyzna z brodą i kierował się w stronę budynku. Gdy zauważył, że jest obserwowany, schował się za studnią. Natomiast w samochodzie świadek dostrzegł jeszcze dwie osoby. Odjechali, a sąsiad zapamiętał numery rejestracyjne: KRK 42**. Jak okazało się po sprawdzeniu, takie numery nie istniały w rejestrze, więc użyto spreparowanych tablic lub świadek się pomylił.
Rozpatrywane scenariusze
Wśród podejrzanych o zabójstwo Franciszka Roja pojawiły się dwie kobiety, z którymi grywał w karty. Jakiś czas wcześniej pomiędzy kobietami, a mężczyzną doszło do awantury i bójki, co skończyło się procesem w sądzie. W jego wyniku kobiety zostały skazane. Śledczy rozważali motyw zemsty, jednak skończyło się wyłącznie na domysłach.
Funkcjonariusze próbowali także powiązać morderstwo Roja ze zbrodnią, która miała miejsce tydzień wcześniej w Jaśle. Mieszkanka miasta, Józefa J. została zgwałcona i brutalnie zamordowana. Pojawił się również trop gangu, który dokonywał napadów na terenie Gdańska. Ta ścieżka również nie przyniosła rezultatów, a według śledczych bardziej prawdopodobny był krakowski trop.
Umorzenie śledztwa
Ze względu na brak nowych śladów, dochodzenie dotyczące zabójstwa Franciszka Roja zostało umorzone w 1988 roku. Policji nadal nie udało się zidentyfikować sprawców. Jedynym tropem, który daje nadzieję na znalezienie morderców, są odciski palców pozostawione na miejscu zbrodni. Sprawa przedawni się 4 października 2027 r.
Jeśli ktoś posiada informacje, które mogą pomóc służbom w rozwiązaniu tajemniczej sprawy morderstwa Franciszka Roja, proszony jest o kontakt z Wydziałem Kryminalnym KWP w Rzeszowie: tel. 47 821-23-25, faks: 47 821-23-29 e-mail: [email protected]
Znalezisko po latach
W 1997 roku działkę Franciszka Roja przejęli nowi właściciele, którzy postanowili postawić na niej nowy dom. Podczas rozbiórki budynku, w którym mieszkał zamordowany mężczyzna, znaleziono banknoty poukrywane w krzesłach. Możliwe, że to ich szukali zabójcy.
red. Sławomir Farbaniec
Źródło: rzeszow.wyborcza.pl, anatomiazla.pl, Zbrodnie z Archiwum X – profil na Facebooku