W 1979 roku Mieczysław Maciejczyk miał 21 lat i odbywał pierwszy rok służby w jednostce wojskowej w Jarosławiu. Był absolwentem szkoły zawodowej w Jaśle, a później pracował jako kierowca w PGR w Krempnej. Pasjonował się sportem, a przede wszystkim piłką nożną – grał w miejscowym klubie. Według rówieśników był lubianym, spokojnym i wesołym chłopakiem, który unikał konfliktów. Był jedynakiem.
Zaginięcie po wieczorze kawalerskim
Początkiem sierpnia 1979 roku Mieczysław przyjechał do rodzinnej miejscowości – Kotani w gminie Krempna na przepustkę z wojska, aby uczestniczyć w chrzcinach dziecka jego wujka. Do jarosławskiej jednostki miał wrócić we wtorek – 7 sierpnia. W nocy z 4 na 5 sierpnia udał się na wieczór kawalerski znajomego. Impreza odbywała się w domu jego kolegi – Jana, który mieszkał w Świątkowej Małej, a uczestniczyło w niej 10 osób. Według zeznań świadków, Mieczysław wyszedł do domu około godziny 1.00, jednak do niego nie dotarł. Był ubrany w wojskowy mundur.
Rozwój kolejnych wydarzeń jest już owiany tajemnicą, ponieważ relacje kolegów Mieczysława znacznie się różnią. Kazimierz I. zeznał, że opuścił imprezę około 20 minut po wyjściu Mieczysława i Jana. Dogonił kolegów za pobliskim mostem. Rozmawiali przez moment, umówili się na spotkanie nazajutrz po kościele i rozstali się przy drodze na Wrzosową Polanę. Inaczej przedstawił to Jan. Jak mówił, wyszedł ze spotkania razem z Mieczysławem, ale ten oznajmił, że wróci jeszcze do biesiadników. Pomimo widocznych różnic, obaj trzymali się swoich wersji wydarzeń. Funkcjonariusze nie wiedzieli, czy rozbieżności wynikają z nadużycia alkoholu czy świadkowie celowo kłamią.
Rozpoczęcie poszukiwań
Już następnego ranka Maciejczykowie zgłosili na milicji, że 21-latek nie wrócił na noc do domu. Mimo przyjęcia zgłoszenia poszukiwania nie rozpoczęły się od razu. Mężczyznę rozpoczęło poszukiwać we wtorek wojsko, ponieważ nie wrócił on z przepustki do jednostki. Przez pierwsze trzy tygodnie od zaginięcia wojsko prowadziło intensywne poszukiwania. Jednak ze względu na brak śladów działania zostały wstrzymane, a Mieczysława uznano za dezertera.
Kilka dni po zaginięciu mężczyzny, wracająca z lasu Zofia B. dostrzegła na łące zarządzanej przez PGR ubrudzoną czapkę żołnierską. Miejsce znaleziska znajdowało się w odległości 4 kilometrów od domu Jana, w którym to odbywał się wieczór kawalerski.
Znaleziona czapka stała się powodem ponownych poszukiwań na terenie gminy w kierunku Świątkowej – przeszukano studnie i rzekę, a także spuszczono wodę z pobliskiego zalewu. Równolegle przesłuchiwani byli członkowie rodziny, znajomi i sąsiedzi. Jednak śledczy utknęli w martwym punkcie. 10 września 1979 roku rozesłano nawet list gończy za Mieczysławem Maciejczykiem.
Badanie tajemniczych wątków
W kręgu podejrzanych znalazł się kolega 21-latka – Kazimierz. Według zeznań świadków, jego zachowanie zmieniło się diametralnie od momentu zaginięcia Mieczysława - wcześniej był bardzo towarzyski, a później zaczął unikać ludzi i alkoholu. Kazimierz popełnił samobójstwo kilka lat później.
Jeszcze przed swoją śmiercią w rozmowie z rodziną zaginionego, Kazimierz miał wyznać, że gdy w ten feralny wieczór szedł z Mieczysławem, podjechał do nich samochód milicji. Funkcjonariusze mieli zawołać Mieczysława, a jemu kazali odejść. Następnie samochód odjechał razem z 21-letnim żołnierzem. Zeznania sprawdziła później milicja, jednak według ustaleń żaden samochód służb w tych dniach miał nie pojawiać się w okolicy Krempnej. To z kolei było sprzeczne z relacją niektórych świadków.
Ze względu na brak nowych poszlak początkiem 1981 roku postępowanie zostało umorzone przez krośnieńską prokuraturę, a akta sprawy trafiły do archiwum.
Jeśli ktoś posiada informacje, które mogą pomóc służbom w rozwiązaniu tajemniczego zaginięcia Mieczysława Maciejczyka, proszony jest o kontakt z Wydziałem Kryminalnym KWP w Rzeszowie: tel. 47 821-23-25, faks: 47 821-23-29 e-mail: [email protected].
red. Sławomir Farbaniec
Źródło: jaslo.naszemiasto.pl, tygodnikprzeglad.pl