Waldemar F. odpowiada za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, skutkującego śmiercią, oraz nieudzielenie pomocy. Grozi mu za to nawet kara dożywotniego więzienia. Tomasz B., brat Sławomira – nieudzielenia pomocy nieprzytomnemu i znajdującemu się w stanie zagrożenia życia bratu. Czyn ten jest zagrożony karą do 3 lat pozbawienia wolności.
Do tragicznego zdarzenia doszło w grudniu ub. roku w Dukli. Jak ustaliła krośnieńska prokuratura Waldemar F. uderzył Sławomira B. w klatkę piersiową. Mężczyzna upadając uderzył głową w metalową futrynę drzwi i nieprzytomny osunął się na podłogę. Oskarżony zaraz potem opuścił mieszkanie braci B.
44-latek leżał na wznak, z głową opartą o ścianę i brodą dociśniętą do klatki piersiowej. Spowodowało to jego uduszenie.
Tomasz B. – brat Sławomira – był w mieszkaniu. Nie zareagował na to, co się stało. Dopiero następnego dnia zadzwonił po służby ratunkowe.
Obaj mężczyźni nie przyznali się do popełnienia zarzucanych im czynów.
Waldemar F. odmówił składania wyjaśnień. Sąd odczytał mu wcześniejsze, które złożył w postępowaniu przygotowawczym.
44-latek przyznał wtedy, że w trójkę pili denaturat, który on kupił. Po opróżnieniu butelki doszło do kłótni z nim i Sławomirem. Powodem była butelka alkoholu, którą schował i nie chciał jej przynieść.
- Chcąc, żeby Sławek się ode mnie odczepił, uderzyłem go dłońmi w klatkę piersiową - wyjaśniał. - Widziałem jeszcze jak osuwa się głową po ścianie i od razu wyszedłem.
Następnego dnia, gdy Waldemar F. przyszedł do mieszkania braci B. Sławomir leżał w przedpokoju. - Zapytałem Tomka co jest ze Sławkiem, a on odpowiedział, że śpi pijany. Zostawiłem więc obiad i poszedłem do siebie - tłumaczył oskarżony.
Przyznał, że dopiero gdy przyszedł po raz kolejny tego samego dnia z zakupami, o które poprosił go Tomasz B., zaniepokoił się tym, że Sławomir nadal leży w tym samym miejscu. - Dotknąłem go i poczułem, że jest zimny.
Oskarżony nie podtrzymał w sądzie tych wyjaśnień. Odmówił też ustosunkowania się do decyzji, którą podjął.
Tomasz B. również odmówił składania wyjaśnień przed sądem. Zgodził się jedynie na odpowiadanie na pytania swojego obrońcy.
41-latek w postępowaniu przygotowawczym wyjaśnił, że przez dwa dni był pijany i nie wiedział, że brat leży w przedpokoju i potrzebuje pomocy. - On często zasypiał na podłodze w różnych pozycjach i miejscach, dlatego nie przejmowałem się tym.
Oskarżony przyznał, że gdy tylko Waldemar F. powiedział mu, że jego brat nie żyje, od razu chciał kogoś powiadomić. - Ale nie wiedziałem, czy mam dzwonić na pogotowie czy do lekarza rodzinnego, dlatego zwlekałem - tłumaczył.
Dzisiaj przed sądem Tomasz B. zaznaczył, że udzieliłby bratu pomocy gdyby nie spał pijany. - Nie miałem świadomości, że życie lub zdrowie brata jest zagrożone - mówił. Tłumaczył, że było to spowodowane nadużywaniem alkoholu.
Autor: Tomasz Jefimow
Zdjęcia: Tomasz Jefimow