Według komisji ds. żubrów, która działa przy RDLP w Krośnie, jedynym sposobem na spowolnienie inwazji pasożytów jest eliminacja najbardziej chorych i cierpiących żubrów.
- Najwięcej pracy mieli leśnicy z Baligrodu, gdzie zabito 20 osobników, w Lesku udało się wyeliminować rozprzestrzenianie choroby od 6 sztuk, a w Komańczy dwóch - informują leśnicy z RDLP w Krośnie.
Mięso żubrów jako karma w Zoo
Aby się nie zmarnowało, część mięsa zabitych żubrów trafiła do warszawskiego Zoo jako karma drapieżników, część pozostawiono drapieżnikom w lesie, ale w dwóch przypadkach leśnicy musieli zutylizować truchło ze względu na podejrzenia innych chorób zakaźnych. Wszystko odbyło się pod nadzorem służb weterynaryjnych. Finalnie przeprowadzone badania laboratoryjne nie potwierdziły u tych dwóch żubrów występowania chorób zakaźnych.
Dodatkowo z większości okazów, wypreparowano czaszki, a z czterech osobników skóry, które zostaną przekazane jako eksponaty dydaktyczne do innych nadleśnictw.
- Niestety potwierdza się to, o czym już wcześniej pisaliśmy. Otóż 75% wyeliminowanych chorych żubrów miało ponad 10 lat, czyli ponad połowę średniej długości życia żubrów, ponad 14 lat miało aż 35%. Brak ingerencji w wiekową strukturę sprawia, że podatność całej populacji na choroby się zwiększa. Miejmy nadzieję, że z tej ekstremalnej sytuacji wyjdziemy mądrzejsi o wnioski, które same się nasuwają, a ich wdrożenie pozwoli na skuteczniejszą ochronę populacji bieszczadzkich żubrów. - dodają leśnicy.
Źródło: RDLP Krosno / Facebook: Bieszczadzkie Żubry