Wydarzenia, które rozegrały się rok temu przy ul. Krakowskiej, zbulwersowały mieszkańców. Łukasz C. i Wojciech K. zaatakowali Remigiusza L. bez powodu. Nieprzytomnego zostawili bez pomocy i uciekli. 27-letni krośnianin z ciężkimi obrażeniami został przewieziony do szpitala. Kilkanaście dni później zmarł.
Sprawą zajmowała się Prokuratura Rejonowa w Krośnie. Ale wydarzeniami zainteresowała się też Prokuratura Krajowa. Początkowo Łukasz C. i Wojciech K. usłyszeli zarzuty udziału w bójce i spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Kwalifikacja czynu zmieniła się w trakcie śledztwa. Ostatecznie mężczyźni zostali oskarżeni o zabójstwo Remigiusza L. Prokuratura uznała, że obaj działali z zamiarem ewentualnym pozbawienia życia 27-letniego krośnianina.
W czwartek (9 września) 34-letni Łukasz C. i 37-letni Wojciech K. usiedli na ławie oskarżonych. Jeszcze przed odczytaniem aktu oskarżenia ich obrońcy złożyli wniosek o zmianę kwalifikacji czynu (na pobicie ze skutkiem śmiertelnym) i zaproponowali dobrowolne poddanie się karze – 10 lat więzienia - Łukasz C. i 8 lat więzienia - Wojciech K.
Sąd po naradzie nie zgodził się na to rozwiązanie. Artur Lipiński, sędzia przewodniczący pięcioosobowego składu orzekającego wytłumaczył, że przed rozpoczęciem procesu nie ma podstaw, by przyjąć wiosek obrońców. - Sąd może zmienić kwalifikację czynu na dalszych etapach procesu - mówił.
Oskarżeni się nie przyznają
Po ogłoszeniu tej decyzji, sąd otworzył przewód sądowy. Prokurator odczytała akt oskarżenia, w którym zarzuca Łukaszowi C. i Wojciechowi K. zabójstwo Remigiusza K. z zamiarem ewentualnym. Przy czym głównym agresorem miał być 34-latek. Starszy z oskarżonych miał przytrzymywać pokrzywdzonego, gdy młodszy zadawał mocne uderzenia pięściami po głowie Remigiusza L.
Kiedy 27-latek przewrócił się na ziemię obaj sprawcy kopali go po brzuchu i głowie. Nie przestawali nawet wtedy, gdy Remigiusz L. jęczał i prosił o zaprzestanie agresji.
Oskarżeni zaprzeczają tym ustaleniom prokuratury. Nie przyznają się do winy. W swoich wyjaśnieniach przedstawiają zupełnie inną wersję rozpoczęcia bójki i jej przebiegu. Zgodnie twierdzą też, że nie skakali po głowie 27-latka.
Łukasz C. przekonuje, że zatarg z Remigiuszem L. miał Wojciech K. i to on rozpoczął szarpaninę. - Uderzyłem tego człowieka raz z pięści w twarz - wyjaśniał. Dodał, że gdy starszy kolega zaczął kopać 27-latka, on chciał go powstrzymać.
34-latek przyznał, że też kopał Remigiusza. - Ale tych kopniaków nie było ich wiele, między cztery a sześć - mówił. - Każdy z nich był zadany chaotycznie, po nogach i tułowiu.
Wojciech K. twierdzi, że to Łukasz C. pierwszy podszedł do 27-latka. - Ja stałem 8-10 metrów od nich - opowiadał. Dodał, że gdy Łukasz C. uderzył Remigusza obaj upadli. - Mężczyzna wstał i chwycił plecak. Bałem się, że chce nim uderzyć Łukasza. Dlatego podbiegłem i podciąłem mu nogi.
37-latek wyjaśniał, że młodszy kolega, gdy tylko wstał zaczął kopać Remigiusza.
Przekonywał, że to, co mogło wyglądać na przytrzymywanie, było w rzeczywistości próbą ociągnięcia Łukasza C. od Remigiusza. - Złapałem go za kurtkę i w końcu go odciągnąłem, powiedziałem: "Łukasz spier... bo będziemy mieli problem".
Oskarżeni zgodnie twierdzą, że nie zdawali sobie sprawy z tego, w jak ciężkim stanie zostawili swoją ofiarę. Obaj wyrazili też skruchę i przeprosili rodziców Remigiusza.
Łukaszowi C. i Wojciechowi K. grozi kara nawet dożywotniego pozbawienia wolności.
Autor: Tomasz Jefimow