44-letni Marcin S., 50-letni Piotr S. i 59-letni Roman Ł. Odpowiadali przed sądem (choć każdy w innym zakresie) za nieumyślne spowodowanie katastrofy i umyślne narażenie pracowników na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Do tragedii doszło w marcu ub. roku podczas wykonywania prac konstrukcyjnych przy stropie hali. Około godz. 15:00, w momencie wylewania betonu z betoniarki, konstrukcja nie wytrzymała. 140 metry sześcienne betonu i podpory zwaliły się na niższą kondygnację. Całość ważyła ok. 450 ton.
W tym czasie jeden z pracowników wykonywał prace betoniarskie. 60-latek został przygnieciony dużą ilością stali, drewna i betonu. Akcja ratunkowa trwała kilkadziesiąt minut. Niestety, pomimo działań medyków, nie udało się uratować jego życia.
Śledztwo prowadziła Prokuratura Rejonowa w Krośnie. Decydująca w postawieniu zarzutów kierownikowi budowy, brygadziście i inspektorowi nadzoru była opinia biegłego.
Zaznaczył on, że sposób stemplowania był nieprawidłowy i nie zapewnił odpowiedniej sztywności konstrukcji. Ekspert podkreślił, że podpory były łączone, a takiego sposobu nie dopuszcza żaden producent.
Zdaniem biegłego osobami odpowiedzialnymi za prawidłowe stemplowanie byli majster (on wraz z pracownikami je wykonywał), kierownik budowy (jego obowiązkiem było sprawdzenie prawidłowości) oraz inspektor nadzoru inwestorskiego (powinien dokonać kontroli).
- Majster budowy w trakcie montażu podpór naruszył zasady określone w instrukcji, kierownik budowy powinien zakwestionować sposób ich budowy a inspektor nadzoru polecić kierownikowi wstrzymanie prac do czasu ich właściwego ustawienia - tłumaczy Iwona Czerwonka-Rogoś, Prokurator Rejonowy w Krośnie.
Dziś (18 stycznia) mężczyźni zasiedli na ławie oskarżonych. Choć w postępowaniu przygotowawczym odmówili składania wyjaśnień i konsekwentnie nie przyznawali się do winy, to przed sądem, po zapoznaniu się z aktami sprawy, zmienili zdanie.
- Chciałbym przeprosić wszystkich poszkodowanych, w szczególności rodzinę, że dopuściłem do użycia niewłaściwie zmontowany szalunek stropu - mówił przed sądem Piotr S., kierownik budowy.
Majster Roman Ł. również przeprosił żonę, córkę i rodzinę 60-latka, który zginął w katastrofie. - Jest mi bardzo przykro z tego powodu, że tak się stało. Niestety czasu nie cofniemy.
- Ubolewam z tego co się stało i chciałem przeprosić wszystkich pokrzywdzonych i ich rodziny - powiedział Marcin S. inspektor nadzoru.
Oskarżeni przyznali się do popełnienia przestępstwa. Złożyli też wnioski o dobrowolne podanie się karze.
Piotr S. i Roman Ł. poprosili o wymierzenie kary roku pozbawienia wolności z warunkowym jej zawieszeniem na 3 lata, wymierzenie grzywny w wysokości 6 tys. zł oraz nawiązki w wysokości 6 tys. zł na rzecz żony zmarłego 60-latka.
Marcin S. zawnioskował o skazanie go na 8 miesięcy więzienia z warunkowym zawieszeniem kary na 2 lata, grzywnę – 4 tys. zł oraz nawiązkę – 3 tys. zł.
Wszyscy oskarżeni pokryją też koszty postępowania sądowego i adwokata oskarżycielki posiłkowej.
Obrońcy oskarżonych zaznaczyli, że wszelkie okoliczności jak i wina nie budzą wątpliwości. Podkreślili, że zaproponowana kara jest adekwatna do popełnionego czynu. - Dobrze się stanie, że na tym etapie postepowanie się zakończy.
Wszystkie strony postępowania zgodziły się na zaproponowane kary przez oskarżonych. W związku z tym sąd ogłosił wyrok zgodny z wnioskami.
- Cele postępowania zostaną osiągnięte pomimo nieprzeprowadzenia rozprawy - argumentował w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Arkadiusz Trojanowski. Dodał, że oskarżeni swoją postawą pokazali, że zrozumieli swoją odpowiedzialność.
Sędzia podkreślił, że wymierzone kary z warunkowym zawieszeniem wykonania będą wystarczające. Tłumaczył, że przestępstwo, za które odpowiadają, nie ma charakteru typowo kryminalnego. - Wynika z naruszenia określonych zasad pracy przy budowie. Dlatego należy przyjąć, że miało to charakter jednostkowy i taka sytuacja nigdy więcej się nie powtórzy - mówił.
Autor: Tomasz Jefimow
Zdjęcia: Tomasz Jefimow