Wydarzenia, które doprowadziły Zbigniewa T. na ławę oskarżonych krośnieńskiego Sądu Rejonowego, rozegrały się 2 czerwca 2020 roku w Wojkówce. Dwuosobowy zespół pogotowia energetycznego kończył już w tym dniu pracę, gdy doszło do tragedii. 54-letni Robert S. został porażony prądem.
Prokuratura Rejonowa w Krośnie uznała, że odpowiedzialność za nieumyślne spowodowanie śmierci powinien ponieść 58-letni kierownik zespołu.
W akcie oskarżenia zwrócono uwagę na ustalenia Państwowej Inspekcji Pracy. Eksperci wskazali, że 54-latek przed wykonaniem prac nie nałożył rękawic elektroizolacyjnych oraz hełmu ochronnego. Ustalili również niewłaściwy nadzór kierującego zespołem, który nieprawidłowo egzekwował stosowanie środków ochrony indywidualnej.
Inspektorzy PIP zwrócili też uwagę na fakt, że 58-latek podjął decyzję o wykonywaniu prac bez wyłączenia napięcia, mimo nienawiązania łączności z dyżurnym CD Krosno i bez uzyskania zezwolenia na wykonanie pracy.
W postępowaniu przygotowawczym wypowiedział się też biegły sądowy w zakresie BHP. Oprócz potwierdzenia ustaleń PIP, zaznaczył, że mężczyźni podjęli decyzję o wykonaniu przyłącza, przy użyciu narzędzi, których stan wskazywał na konieczność wycofania ich z eksploatacji.
58-letni Zbigniew T. dziś na sali rozpraw powtórzył, że nie przyznaje się do zarzucanego mu czynu. Złożył też obszerne i bardzo szczegółowe wyjaśnienia.
Oskarżony tłumaczył, że montaż podłączenia kablowego do sieci elektroenergetycznej oraz licznika w domku letniskowym w Wojkówce, był ich czwartym zleceniem na ten dzień. Przyznał, że gdy dojechali na miejsce okazało się, że do wykonania niezbędnych prac potrzeba dodatkowego materiału – około 5 metrów kabla. Zwrócił też uwagę, że sieć w tym miejscu wcześniej uległa awarii. - Wymienione zostały przewody i zawieszono je prowizorycznie na drzewach - mówił.
Zbigniew T. wyjaśnił, że w bazie w Krośnie Robert S. zwrócił uwagę dyrektorowi, że są zmęczeni i nie będą w stanie wykonać całości prac. - Wywiązała się ostra dyskusja między nimi - relacjonował. Zaznaczył, że był nacisk aby pracę wykonać.
Mężczyźni wrócili do Wojkówki. Przed przystąpieniem do robót próbowali skontaktować się z dyspozytorem, by uzyskać ustne polecenie wykonania przyłączenia. Nie udało się to. Wówczas Zbigniew T. zdecydował, że gdy on będzie prowadził prace na słupie, drugi z elektromonterów będzie nadal próbować się dodzwonić.
Po zamontowaniu rozłącznika i montażu kabla Zbigniew T. poprosił Roberta S., by ten dokończył prace. - Chodziło o podłączenie czterech żył do istniejącej sieci - wyjaśniał. W jego ocenie była to bezpieczna czynność.
54-latek rozpoczął przygotowania. Zbigniew T. nie zapytał go, czy uzyskał zgodę na pracę pod napięciem. - Jeżeli nie pobrał polecenia, nie powinien podejmować się pracy - tłumaczył. Dodał, że Robert S. miał założone rękawice dielektryczne, a na nich skórzane ochronne.
Oskarżony zaznaczył, że cały czas miał kontakt wzrokowy i słuchowy z kolegą z zespołu. W pewnym momencie zauważył spadającą rękawicę. - Gdy popatrzyłem na Roberta, wyglądał tak jakby zasłabł - opowiadał. Dodał, że gdy wszedł na drabinę zorientował się, że lewa ręka 54-latka leży na przewodach.
Zbigniew T. o zdarzeniu poinformował dyspozytora i poprosił go o wyłączenie zasilania. Zadzwonił też do właściciela domku letniskowego, by ten pomógł mu przy ściągnięciu Roberta S. Po opuszczeniu go na ziemię rozpoczęli reanimację.
Akcję ratowniczą kontynuował później zespół pogotowia ratunkowego. Niestety bezskutecznie. Życia 54-latka nie udało się przywrócić.
Oskarżony odniósł się też do kwestii narzędzi, które zdaniem biegłego miały uszkodzoną izolację. Podkreślił, że każdy pracownik, który bierze je do ręki, powinien ocenić ich stan. Zwrócił uwagę, że być może uszkodzenie mogło wyniknąć z upadku z dużej wysokości, bądź nadepnięcia na nie przez któregoś z ratowników.
Podczas dzisiejszej rozprawy zeznawał jako świadek dyrektor techniczny Rejonu Energetycznego Krosno. Przyznał, że rozmawiał ze Zbigniewem T. i Robertem S. w dniu zdarzenia. Jednak jak mówił przed sądem – dopuścił możliwość etapowania prac, gdyby nie udało się zrobić wszystkiego w jednym dniu.
Zaznaczył też, że oskarżony, zgodnie z instrukcją, jako kierujący zespołem powinien nawiązać łączność z dyspozytorem. Wytłumaczył, że bez jego polecenia nie powinny być wykonywane prace pod napięciem.
Autor: Tomasz Jefimow