Bogdanowi E. grozi kara nawet dożywotniego pozbawienia wolności. Na ławę oskarżonych doprowadziło go wydarzenie, do którego doszło w lipcu ub. roku w Iwoniczu. Jego małżonka z ciężkimi obrażeniami trafiła do szpitala. Jak zaznacza prokuratura – przeżyła tylko dzięki splotowi szczęśliwych okoliczności.
57-latek został oskarżony o usiłowanie zabójstwa żony. Przy czym uznano, że działał z zamiarem nagłym. Celu nie osiągnął ze względu na udzieloną kobiecie pomoc medyczną.
Dziś (9 maja) w Sądzie Okręgowym w Krośnie rozpoczął się proces. Bogdan E. złożył obszerne wyjaśnienia. Mężczyzna nie przyznał się do zarzucanego mu czynu.
Tłumaczył, że tego dnia jego żona zaczęła się agresywnie zachowywać. Powodem miało być źle przygotowane ciasto na placki ziemniaczane. Kobieta wylała je do zlewu. To rozpoczęło kłótnię. Małżeństwo E. obrzucało się wulgarnymi i obelżywymi słowami.
W pewnym momencie kobieta chwyciła rozgrzaną patelnię z olejem i uderzyła nią męża w klatkę piersiową. 57-latek nie pozostał jej dłużny. - Oddałem jej tą patelnią w głowę - opowiadał
Marzena E. chwyciła kuchenny nóż. Zamachnęła nim w kierunku męża. Ostrze dosięgnęło jego brzucha. Rana była niegroźna. - Zanim zadała mi cios, trochę odskoczyłem - przyznał oskarżony.
57-latek chwycił żonę za rękę, w której trzymała nóż. Małżeństwo zaczęło się szarpać. Wykręcił jej rękę. - Wtedy ona się nabiła na ten nóż - utrzymywał.
Gdy zauważył krew pobiegł po pieluchę, by zatamować krwawienie. Po pomoc zadzwoniła Marzena E. - Ja nie potrafię obsługiwać telefonów dotykowych - tłumaczył oskarżony.
Przyznał, że gdy usłyszał sygnał dźwiękowy samochodu ratowników, schował się przed nimi. - Spanikowałem - mówił. Dodał, że kilkanaście minut później ujawnił się policjantom, którzy też przyjechali na miejsce.
Bogdan E. utrzymuje, że wiele rzeczy z feralnego dnia nie pamięta. - Miałem 2,5 promila - przyznał. Dodał, że oboje z żoną w niedzielne przedpołudnie i popołudnie wypili po kilka piw.
57-latek przed sądem zaznaczył, że to jego żona ma problem z alkoholem. - Bywa też wulgarna i agresywna - mówił. Opowiedział też o sytuacji, podczas której małżonka miała go dźgnąć nożem w udo. - Nie zgłaszałem tego nigdzie - przyznał.
Śledztwo, które prowadziła krośnieńska prokuratura wykazało, że między małżonkami dochodziło do częstych awantur w trakcie spożywania alkoholu. Jednak świadkowie, w tym członkowie rodziny, jako osobę częściej je inicjujące, wskazywali kobietę. - Na podstawie pozostałych danych ustalono, że to jednak wobec Bogdana E. wszczęto procedurę Niebieskiej Karty, jako osoby, wobec której istniało podejrzenie stosowania przemocy - informowała Iwona Czerwonka-Rogoś, Prokurator Rejonowy w Krośnie.
Sąd wysłuchał dziś, jako świadka, m.in. Marzenę E. Kobieta nie chciała występować w sprawie jako strona postępowania. Małżonka broniła męża. Prosiła sąd, by zmienić zarzut na inny paragraf. Podkreśliła, że to co się stało, to był nieszczęśliwy zbieg okoliczności. - Sama nadziałam się na nóż - mówiła.
Nieco inną wersje przedstawiła wcześniej. Wzywając ratowników przekazała im, że mąż uderzył ją nożem. W takim samym tonie, dziesięć dni później, napisała pismo do prokuratury. Sąd dociekał skąd różnica w zeznaniach.
- Dopiero dziś zrozumiałam różnicę między nadzianiem się a ugodzeniem - stwierdziła.
Autor: Tomasz Jefimow
Zdjęcia: Tomasz Jefimow