Cztery z sześciu przewożonych koni udało się uratować dzięki temu, że mężczyźni musieli się zatrzymać na stacji paliw w Zboiskach koło Dukli. Docelowym punktem ich podróży były okolice Kielc.
Zdarzenie miało miejsce w grudniu 2018 roku. Około godz. 2 w nocy funkcjonariusze z dukielskiego komisariatu policji odebrali sygnał o mężczyznach, którzy biją powrozem leżącego na parkingu konia.
Mundurowi ustalili, że mężczyźni w ten sposób chcieli zmusić na wpół żywe zwierzę do wejścia na platformę stojącego obok samochodu.
Okazało się, że dwaj obywatele Rumunii – Domokos G. oraz Istvan V. – przewozili w dostawczym Iveco sześć koni. Gdy zatrzymali się na stacji paliw i stwierdzili, że jedno ze zwierząt jest skrajnie wycieńczone, wyprowadzili je na zewnątrz. Gdy koń położył się i nie chciał się podnieść – uderzali go powrozem po całym ciele.
Fot. KMP Krosno
Krośnieńska prokuratura w akcie oskarżenia podkreśliła, że konie były transportowane w ekstremalnie trudnych warunkach, w nieprzystosowanym do tego celu samochodzie. Były ściśnięte i wiązane metalowymi łańcuchami. W przestrzeni ładunkowej nie było urządzeń do pojenia i karmienia zwierząt, a niewielka przestrzeń utrudniała dostateczną wymianę powietrza.
Policjanci wezwali na miejsce lekarza weterynarii, który zbadał zwierzęta. Okazało się, że wszystkie były wycieńczone. Ostatecznie dwa konie nie przeżyły transportu. Cztery zostały oddane pod opiekę Fundacji Przystań Ocalenie.
Nieprawomocny jeszcze wyrok w tej sprawie zapadł dziś (28 grudnia) w Sądzie Rejonowym w Krośnie. Obaj mężczyźni, którzy odpowiadali z wolnej stopy, nie przyjechali na jego ogłoszenie.
Istvan V. i Domokos G. zostali skazani na 2 lata pozbawienia wolności. Zgodnie z postanowieniem sądu obaj mężczyźni przez 10 lat nie będą mogli posiadać i opiekować się zwierzętami. Sąd zdecydował też o zasądzeniu nawiązki na rzecz Fundacji Przystań Ocalenie – po 30 tysięcy złotych od każdego z oskarżonych. Orzekł też przepadek na rzecz skarbu państwa zwierząt, samochodu i przedmiotów służących do popełnienia przestępstwa.
Oskarżeni poniosą również koszty zastępstwa adwokackiego Fundacji Przystań Ocalenie oraz koszty sądowe.
Sędzia Krzysztof Szmidt w ustnym uzasadnieniu wyroku podkreślił, że wina obu oskarżonych, którzy nie przyznali się do zarzucanych im czynów, nie budzi żadnych wątpliwości. Zaznaczył, że z ich wyjaśnień wynikało, że nie mieli świadomości obowiązującego prawa. - Nie można podejmować żadnych działań gospodarczych na terenie innego państwa bez zapoznawania się z obowiązującym porządkiem prawnym - tłumaczył.
Sędzia argumentując wymiar kary dla oskarżonych zaznaczył, że brał pod uwagę sposób ich postepowania ze zwierzętami. - Nie można postępować w ten sposób, aby dotkliwie bić zwierzę powrozem w sytuacji gdy jest chore - podkreślał sędzia Krzysztof Szmidt.
Dodał, że warunki w jakich były przewożone zwierzęta, również obciążały obu oskarżonych. - A posługiwanie się sfałszowanymi paszportami jest wysoce naganne - mówił.
Sąd zwrócił uwagę, że u obu oskarżonych występuje zanik uczuciowości wyższej, a sposób traktowania zwierząt wskazuje, że są co najmniej częściowo zdemoralizowani.
Fundacja Przystań Ocalenie, która była oskarżycielem posiłkowym w sprawie, wnosiła o zasądzenie na jej rzecz kwoty 87 tys. zł, tytułem poniesionych kosztów związanych z opieką nad końmi.
Sąd nie nałożył tego obowiązku. - Zadanie polegające na opiece w takich przypadkach jest zadaniem samorządu i to on jest zobowiązany wykładać pieniądze na utrzymanie zwierząt - tłumaczył sędzia Krzysztof Szmidt.
Autor: Tomasz Jefimow
Zdjęcia: Tomasz Jefimow