Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 27 listopada 2024 14:00
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Śmierć pracownika warsztatu samochodowego. Właściciel firmy odpowie za to przed sądem

Przed Sądem Rejonowym w Krośnie, za nieumyślne spowodowanie śmierci 40-letniego mieszkańca powiatu strzyżowskiego, stanie 55-letni właściciel jednej z firm w gminie Wojaszówka. Grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności.
Śmierć pracownika warsztatu samochodowego. Właściciel firmy odpowie za to przed sądem

Autor: canva

Tragicznie zdarzenie miało miejsce w marcu ubiegłego roku w Przybówce. 40-letni mieszkaniec powiatu strzyżowskiego został przygnieciony przez ciężarówkę.

Jak ustalono, mężczyzna w tym dniu miał prowadzić prace porządkowe i przygotowawcze do remontu ciężarówki. Około godz. 10 syn właściciela firmy zauważył, że 40-latek jest przygnieciony tyłem ciężarowego mana do tyłu ciągnika siodłowego volvo.

Mężczyznę udało się wydostać spomiędzy samochodów dopiero po uruchomieniu mana i odjechaniu nim. Pracownicy warsztatu natychmiast po oswobodzeniu mężczyzny zaczęli udzielać pomocy poszkodowanemu. Niestety, nie udało się uratować życia 40-latka.

Prokuratura Rejonowa w Krośnie po przeprowadzonym śledztwie uznała, że właściciel zakładu nie dopełnił ciążących na nim obowiązków – to on był odpowiedzialny za bezpieczeństwo i higienę pracy – i w ten sposób doprowadził do nieumyślnego spowodowania śmierci pracownika.

W akcie oskarżenia skierowanym do Sądu Rejonowego w Krośnie prokuratura podkreśla, że z opinii biegłego wynika, że bezpośrednią przyczyną wypadku było niewłaściwe zabezpieczenie pojazdu przed samoczynnym przemieszczeniem.

40-latek do podniesienia pojazdu posłużył się podporami żurawia, które służą do stabilizacji pojazdu przy rozładunku. Nie zastosował też klinów zabezpieczających stosowanych pod koła. Zamiast tego użył kawałków drewna opałowego.

Za ciężarówką, przy której pracował, był ustawiony ciągnik siodłowy. Pojazdy dzielił od siebie tylko metr.

- Biegły zaznaczył, że 40-latek podłożył klocki pod koła tylko od strony podjazdu a podpory nie były zabezpieczone sworzniami co było skrajnie nieodpowiedzialne i niewłaściwe - informuje Iwona Czerwonka-Rogoś, Prokurator Rejonowy w Krośnie.

Dodaje, że zdaniem eksperta z zakresu techniki samochodowej ruchu drogowego, rekonstrukcji i analizy wypadków, gdyby pracownik zastosował sworznie zabezpieczające siłowniki – do zdarzenia by nie doszło.

W toku postępowania ustalono, że w zakładzie nie było opracowanej instrukcji BHP w zakresie wykonywania prac remontowych przy samochodach ciężarowych.

55-letni właściciel firmy, przesłuchany w charakterze podejrzanego, nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów i odmówił składania wyjaśnień.

Autor: Tomasz Jefimow


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
PRZECZYTAJ