Grzegorz Bożek (krośnianin, redaktor naczelny ogólnopolskiego miesięcznika "Dzikie Życie") tłumaczy, że "Krosno na granicy" jest biegiem towarzyskim, bez ścigania, bez medali – nie ma charakteru zawodów, nie jest rywalizacją sportową, aczkolwiek wymaga dobrego przygotowania wytrzymałościowego.
- Najszybciej biegliśmy 6 godzin i 15 minut, najwolniej – nieco ponad 7 godzin - opowiada Grzegorz Bożek.
Bieg rozpoczyna się i kończy na krośnieńskim rynku. Dziś (14 października) uczestnicy wybiegli na trasę o godz. 9:15. Jak podkreśla organizator – pogoda dopisuje.
Po drodze zaplanowano trzy przystanki – na 11,6 km trasy (w Krościenku Wyżnym przy dębie Aleksander), na 23,3 km trasy (na skrzyżowaniu ulicy Lotniczej i Ikara), na 32,7 km trasy (na przystanku kolejowym Krosno Turaszówka).
Grzegorz Bożek opowiada, że pomysł zorganizowania biegu narodził się trzy lata temu. - Trasa biegu jest "kluczem" tworzenia książki o Krośnie - mówi.
"Krosno na granicy" ma ukazać się na przełomie listopada i grudnia.
- Bieg wyznaczony jest po trasie krajoznawczej opisanej w książce, która poprowadzona jest granicą miasta lub w bezpośredniej bliskości granicy. Trasa przechodzi przez wszystkie miejscowości graniczące z Krosnem. Pozwala poznać mniej znane oblicza miasta, krajobrazy, miejsca będące na uboczu. Daje możliwość inaczej spojrzeć na swoje miasto - opowiada Grzegorz Bożek.
Dodaje, że bieg jest także wyrazem solidarności z Ukrainą, w której wciąż trwa krwawa wojna wywołana przez Rosję.