Teoretycznie Polakom jako jednemu z najbardziej zapracowanych narodów powinno przydać się dodatkowe wolne. W praktyce wielu pracowników nawet nie słyszało o urlopowych nowościach.
Polacy żyją głównie pracą
Z danych Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju wynika, że Polacy znajdują się w czołówce najbardziej zapracowanych narodów europejskich. W 2021 roku pracowaliśmy średnio 1830 godzin.
By nie wypalić się zawodowo i nie wpaść w pracoholizm, powinniśmy zachować work-life balance, czyli równowagę między życiem zawodowym a prywatnym. To nic innego, jak pełna kontrola nad swoimi obowiązkami i potrzebami i podejmowanie aktywności odpowiadających naszym wartościom i celom.
Z work-life balance nic nie wyszło
Pod koniec kwietnia weszła w życie dyrektywa unijna dotycząca równowagi między życiem zawodowym a prywatnym. Polscy pracownicy zyskali dodatkowy 5-dniowy urlop opiekuńczy w celu zapewnienia opieki (wsparcia) osobie będącej członkiem rodziny lub zamieszkującej w tym samym gospodarstwie domowym, oraz możliwość skorzystania z 2 dni lub 16 godzin urlopu w przypadku nagłych sytuacji rodzinnych. Jak się okazało, zarówno jedna, jak i druga opcja nie spotkała się z szerokim przyjęciem.
Przyczyn słabego zainteresowania nowymi urlopami jest kilka. Przede wszystkim chodzi o brak wynagrodzenia za czas urlopu opiekuńczego (za wolne z tytułu siły wyższej pracownikowi przysługuje połowa wynagrodzenia) oraz niejasności związane z definicją „spraw rodzinnych” w kontekście urlopu na wypadek nadzwyczajnych okoliczności. Poza tym pracodawcom brakuje narzędzi pozwalających dokładnie im zweryfikować, czy sytuacja rodzinna pracownika faktycznie spełnia wymogi przewidziane dla takiego urlopu.
Nasze prawa nas nie interesują
Jak przekazało ClickMeeting, ponad połowa ankietowanych nie została poinformowana przez swoich pracodawców o nowych uprawnieniach. Aż 40 proc. twierdzi, że ich szefowie nie wprowadzili takich zmian, a 11 proc. stwierdziło, że ich pracodawcy już wcześniej stosowali dobre praktyki w tym zakresie.