Grzegorz Bożek (krośnianin, redaktor naczelny ogólnopolskiego miesięcznika "Dzikie Życie") tłumaczy, że "Krosno na granicy" jest biegiem towarzyskim, bez ścigania, bez medali – nie ma charakteru zawodów, nie jest rywalizacją sportową, aczkolwiek wymaga dobrego przygotowania wytrzymałościowego.
- Wydarzenie solidarne z Ukrainą, odbywa się w dniu drugiej rocznicy napaści Rosji na Ukrainę - podkreśla Grzegorz Bożek.
Po drodze zaplanowano trzy przystanki – na 11,6 km trasy (w Krościenku Wyżnym przy dębie Aleksander), na 23,3 km trasy (na skrzyżowaniu ulicy Lotniczej i Ikara, ok. godz. 12:00) oraz na 32,7 km trasy (na przystanku kolejowym Krosno Turaszówka, ok. godz. 13:30-13:45).
Z krośnieńskiego rynku na trasę wybiegło 16 osób, najmłodszy uczestnik ma 16 lat. - Ten bieg stał się już tradycją, staram się go organizować dwa razy w roku i utrwala się to już w rodzinie biegowej - mówi Grzegorz Bożek.
Uczestnicy podczas biegu poznają granice Krosna. - I co warto dodać, trasa jest częścią mojej książki - mówi organizator i pomysłodawca biegu.
Tłumaczy, że bieg jest wyznaczony po trasie krajoznawczej opisanej w książce, która poprowadzona jest granicą miasta lub w bezpośredniej bliskości granicy.
- Jest ona opisana w książce jako duży rozdział rozpoczynający publikację - mówi Grzegorz Bożek.
Opowiada, że trasa przechodzi przez wszystkie miejscowości graniczące z Krosnem. Pozwala poznać mniej znane oblicza miasta, krajobrazy, miejsca będące na uboczu. Daje możliwość inaczej spojrzeć na swoje miasto.
Książka "Krosno na granicy" jest już w druki i za kilkanaście dni będzie już dostępna dla każdego. - Będzie można kupić ją w księgarniach i u wydawcy - mówi Grzegorz Bożek.
Zapowiada, że spotkanie autorskie odbędzie się jakiś czas później – końcem marca, albo po wyborach.
Zdjęcia: Tomasz Jefimow