Do zdarzenia doszło w sobotę (16 marca) wieczorem w Łączkach Jagiellońskich. W domu Janusza T. trwało spotkanie, podczas, którego gospodarz i trzech jego znajomych pili alkohol. Wcześniej mężczyźni pomagali 68-latkowi w pracach porządkowych przy domu.
Około godz. 21 policja została zaalarmowana, że prawdopodobnie doszło do zabójstwa. Jak informuje Sławomir Merkwa, prokurator rejonowy w Krośnie, 68-latek o nieżyjącym 40-latku powiadomił bratanka, a ten wezwał na miejsce funkcjonariuszy.
Mundurowi zatrzymali wszystkich uczestników zakrapianej biesiady. Jak się okazało dwóch z nich – 59- i 76-latek – nie uczestniczyli w zdarzeniach, które doprowadziły do śmierci Jana M. - Wykluczono ich z udziału. Wcześniej oddalili się z miejsca zdarzenia - mówi Sławomir Merkwa. Dodaje, że potwierdza to też podejrzany.
W poniedziałek (18 marca) Janusz T. usłyszał zarzut zabójstwa.
- Znajdując się w stanie nietrzeźwości, działając z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia, dokonał zabójstwa mieszkańca gminy Wojaszówka. Zabójstwo zostało dokonane przy użyciu siekiery. Zostały zadane liczne obrażenia głowy, rany rąbane i to spowodowało śmierć na miejscu 40-letniego mężczyzny - mówi prokurator Sławomir Merkwa.
W tym samym dniu do sądu został skierowany wniosek o tymczasowe aresztowanie 68-latka.
Janusz T. nie przyznaje się do zarzutów. Utrzymuje, że nie pamięta momentu, w którym mogło dojść do zadawania przez niego uderzeń.
- Twierdzi, że bójki i zadawanych 40-latkowi uderzeń nie pamięta. Pamięta jednak groźby i atak na swoją osobę, a później gdy odzyskał świadomość, zobaczył zakrwawionego człowieka leżącego na ziemi - mówi prokurator Sławomir Merkwa.
Dokładne okoliczności zdarzenia będą badane. - Na tę chwilę mogę powiedzieć, że najważniejsze jest to, że jest jedna wersja przebiegu zdarzenia - podkreśla prokurator Sławomir Merkwa.
Dodaje, że w środę (19 marca) rano w Collegium Medicum UJ w Krakowie została przeprowadzona sekcja zwłok 40-latka.
- Obrażenia zostały zadane siekierą, ale do ich zadawania mogło być użyte też inne narzędzie. Nie jest wykluczony nóż albo tasak – mówi prokurator Sławomir Merkwa.
Zaznacza, że to wstępna opinia przekazana ustnie przez biegłego. - Ostateczną opinię pisemną mamy mieć w ciągu miesiąca - dodaje.
Januszowi T. grozi kara pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 10 albo dożywotniego pozbawienia wolności