Akcja Czysty Wisłok została zainicjowana przez Tomasza Tatrzańskiego w 2011 roku. O tamtej pory odbywa się dwa razy w roku – na wiosnę i jesienią. Biorą w niej udział ci, którym leży na sercu czysty Wisłok.
- Była to już 24. edycja akcji i widzę, że wciąż jest sens jej organizacji - mówi Tomasz Tatrzański.
Przyznaje, że wciąż jest wiele do zrobienia. - Po śmieciach, które zbieramy, widać jak nieudolne jest planowanie gospodarką odpadami i surowcami wtórnymi. Wciąż nie jest uregulowana kwestia opakowań zwrotnych - podkreśla.
Tłumaczy, że 90 procent odpadów, które zalegają nad rzeką to szkło i plastikowe opakowania. - Niestety największą zmorą są dzikie wysypiska - dodaje.
Adam Charzewski, zastępca przewodniczącego zarządu dzielnicy Krościenko Niżne, który pomaga w organizacji akcji Czysty Wisłok mówi, że zebrane śmieci wypełniły kilkaset worków. - Dodatkowo udało się je trochę posegregować - podkreśla.
Janusz Fic (prezes Krośnieńskiego Holdingu Komunalnego), który uczestniczy w akcjach od ponad 10 zwraca uwagę, że porzuconych śmieci nad rzeką jest może trochę mniej.
- Ale ciągle pojawiają się nowe. Dlatego musimy sprzątać, ale też mówić o tym, że te śmieci są. Być może trafi to do tych ludzi, którzy nie mają wrażliwości i je zostawiają nad rzeką - mówi.
Dziś (23 marca) na apel organizatorów akcji Czysty Wisłok odpowiedziało ponad 50 osób. Wśród nich byli pracownicy Wód Polskich, uczniowie (z II LO i SP nr 6 w Krośnie oraz SP w Iwoniczu), członkowie stowarzyszenia Morsy Krosno, kilkunastu wędkarzy z krośnieńskich Kół PZW i strażnicy Społecznej Straży Rybackiej Miasta Krosna.
Sprzątany był odcinek wzdłuż Wisłoka od granic Krosna z Krościenkiem Wyżnym do mostu przy ul. Okrzei i przy działkach przy ul. ks. Ściegiennego. Po zakończonej akcji na uczestników czekał poczęstunek przy Dzielnicowym Domu Ludowym "Puchatek".
Założeniem akcji Czysty Wisłok jest wysprzątanie brzegów rzeki. - Ale też uwrażliwienie społeczeństwa, na to że w Krośnie jest bardzo mało terenów zielonych i ludzie chętniej by korzystali ze spacerów nad Wisłokiem, gdyby nie musieli patrzeć na sterty śmieci - mówi Tomasz Tatrzański.
Dziś worki wypełniły się m.in. szklanymi i plastikowymi butelkami, opakowaniami, starymi ubraniami, kocami, elementami materacy. Były też opony.
Wolontariusze w trakcie sprzątania jednej z zaśmieconych „miejscówek” natknęli się na niewybuch – pocisk moździerzowy. O fakcie została powiadomiona policja.