Rozwiązanie wydaje się tak proste, że aż dziwne, że nie weszło w życie wcześniej. Obecnie pacjent przychodzący z receptą do apteki nie musi od razu realizować całej. Może część zapisanych preparatów wykupić jednego dnia, a pozostałe kiedy indziej.
– Nie bywam często w aptekach, ale zdarzyło mi się widzieć – głównie starsze panie – które kupowały część leków, a resztę zostawiały sobie na później. Raz czy dwa zdarzyło mi się tak zrobić, kiedy lekarz zasugerował, że jakiś specyfik mam brać, gdy stan zdrowia nie ustąpi po czymś łagodniejszym – wspomina pan Krzysztof.
Pacjent wierny aptece z konieczności
I problem w tym, że realizację recepty trzeba dokończyć w aptece, w której się to zaczęło. A to kłopot w sytuacji, gdy np. lekarz przepisuje cztery specyfiki, a w aptece A dostępne są tylko trzy. Nie można brakującego dokupić w aptece B. I właśnie to ma się zmienić.
Wszyscy wiedzieli, ale nic nie robili. Pacjenci odetchną
Ministerialny zespół opublikował raport, w którym przedstawił kilka bardzo ważnych propozycji. Jeśli te pomysły zostaną wprowadzone w życie, ułatwią pracę osobom wystawiającym recepty i przyniosą korzyści pacjentom – donosi rynekzdrowia.pl.
I zaznacza, że obowiązek realizacji recepty w jednej aptece to problem zgłaszany od lat.
Zespół w końcu uznał, że system należy zmienić i pozwolić pacjentowi na kupowanie bez konieczności poszukiwań apteki z odpowiednią ilością leku na stanie. To jednocześnie zlikwiduje wymóg powrotu do lekarza w celu otrzymania nowej recepty. I będzie można zrealizować jedną receptę w różnych częściach kraju.
Żeby było to możliwe, konieczne jest ujednolicenie sposobu zapisu dawkowania oraz automatyczne przeliczanie przez system możliwej do wydania ilości leków, co wyeliminuje różnice interpretacyjne w aptekach – dodaje serwis.