Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 26 listopada 2024 03:49
Reklama dotacje rpo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Znachorzy będą płacić gigantyczne kary. To koniec pseudoterapii?

Znachorzy często żerują na ciężko chorych ludziach i wyciągają od nich ostatnie pieniądze. Wkrótce będą za to surowo karani.
Znachorzy będą płacić gigantyczne kary. To koniec pseudoterapii?

Autor: Canva

Nowe przepisy umożliwią nakładanie wysokich kar finansowych na osoby proponujące metody terapii niezgodne z aktualną wiedzą medyczną.

Pół miliona kary dla osób stosujących niesprawdzone metody leczenia

Według rzecznika praw pacjenta Bartłomieja Chmielowca, nowe przepisy mają objąć nie tylko podmioty lecznicze, ale także osoby prywatne i firmy działające w internecie. Dotychczas takie kary mogły być nakładane jedynie na zarejestrowane placówki medyczne, po zmianie obejmą również osoby diagnozujące i „leczące” niesprawdzonymi metodami na mniejszą skalę. 

Jeśli uzdrowiciel nie będzie w stanie udowodnić, że jego metody są oparte na aktualnej wiedzy, grozi mu wysoka kara.

Uzdrowiciele żerują na ciężko chorych pacjentach

Chmielowiec w rozmowie z WP zwrócił uwagę na haniebne praktyki żerowania na osobach chorych, szczególnie tych cierpiących na poważne choroby, np. nowotwory. 

Pacjenci w trudnej sytuacji często szukają jakiejkolwiek pomocy, a to właśnie wykorzystują różni uzdrowiciele. Przykładem takiego absurdu są przypadki leczenia stwardnienia rozsianego za pomocą laptopa, do którego podłączane są chipy.

Jedna z wielu ofiar znachora opowiada, co przez niego przeszła

Swoją poruszającą historie opowiedziała Medonetowi pani Justyna. Znachor zafundował jej horror. 

– Zaczęło się od bólu nóg i krost na kolanach. Poszłam do lekarza. Trafiłam na faceta, który za 150 złotych nie wstał nawet zza biurka. Nie zlecił badań, nie obejrzał moich zmian skórnych – opowiada kobieta. (…)

Moja mama usłyszała od znajomej z pracy o homeopacie, który podobno bardzo komuś pomógł. Mężczyzna żądał abstrakcyjnych kwot za „leczenie”, ale moi rodzice uznali, że chociażby mieli pracować dzień i noc, zdobędą pieniądze. Uzdrowiciel utrzymywał, że wyciągnie mnie z choroby. Zamiast tego wyciągnął od nas prawie 30 tys. zł.

Zalecił jakieś kuleczki pod język i inne specyfiki, które można było kupić tylko w jednej aptece w Krakowie. Jeździłam po nie co tydzień, zostawiając tam po 800, 1000 zł.

Oprócz tego znachor zaordynował specjalną dietę. Pamiętam na przykład, że codziennie musiałam jeść pięć oliwek. Nie cztery albo sześć. Pięć. Wkrótce zaczęłam wyglądać jak anorektyczka, ważyłam 42 kilogramy. 

Gdy miałam 21 lat – a moja choroba nie pozwalała mi już wstać bez pomocy mamy z łóżka – stało się dla mnie jasne, że znachor mnie z tego nie uleczy. Zapisałam się do lekarza, na fundusz, w wiejskiej przychodni zdrowia. 

Gdy do niego trafiłam, nie miał wątpliwości, że zestaw objawów skórnych i stawowych wskazuje na łuszczycowe zapalenie stawów. Odesłał mnie do szpitala i uspokoił, że tam na pewno mi pomogą – na tę chorobę są teraz nowoczesne leki. Z tym da się normalnie żyć, obiecał.

Rzecznik praw pacjenta zyska nowe uprawnienia

Nowe przepisy, których projekt ma być gotowy jeszcze w tym roku, przewidują rozszerzenie kompetencji rzecznika praw pacjenta. Dzięki temu będzie on mógł wszczynać postępowania  przeciwko osobom i firmom oferującym niesprawdzone terapie. 

Jeśli nie zostaną dostarczone dowody na skuteczność stosowanych metod, RPP będzie miał prawo zakazać dalszego ich stosowania i nałożyć karę – uwaga!!! – do 500 tys. zł na znachora.


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
PRZECZYTAJ
  
Reklama