Projekt ustawy, który trafił do Sejmu, zakłada, że w ogłoszeniach o pracę pracodawcy będą musieli podawać wynagrodzenie w widełkach. To dla pracownika już na dzień dobry bardzo ważna informacja, czy potraktować taką ofertę poważnie, czy dać z nią sobie spokój.
Zmniejszy się luka płacowa między płacami kobiet i mężczyzn
Pomysłodawcą tej zmiany w przepisach jest – jak podała next.gazeta.pl – Witold Zembaczyński, poseł KO. Na platformie X tak to uzasadnia:
– Koniec z tematem tabu wynagrodzeń. (…) Teraz każde ogłoszenie o pracę będzie musiało posiadać "widełki" wynagrodzenia, co sprawi, że zmniejszy się luka płacowa, różnica między wynagrodzeniami kobiet i mężczyzn – podkreśla w swoim nagraniu.
I dodaje: – Do tego z czasem powstanie siatka wynagrodzeń w Polsce, dzięki czemu młodzi ludzie będą wiedzieli, jaki zawód w przyszłości wybrać. Co istotne, przyczyni to się również do zwiększenia mobilności na rynku pracy oraz uprości procesy rekrutacji.
Te zmiany nic nie kosztują
Co ważne – jak podkreśla autor projektu – zatrudnieni nie będą musieli dzielić się wiedzą o swoich zarobkach, bo nie o jawność płac tu chodzi. Zapewnia także, że to rozwiązanie jest dla pracodawców i dla budżetu państwa bezkosztowe.
– Wprowadza natomiast ogromną różnicę dla pracownika – zaznacza Zembaczyński.
Poseł jest już po konsultacji z Aleksandrą Gajewską, wiceministrą pracy, która projekt poparła. Dodatkowo jest on zgodny z dyrektywą unijną.
Autor projektu liczy na poparcie większości w Sejmie
Czy jednak ten projekt zyska w Sejmie i poza nim przychylność.
– Spodziewam się poparcia dla tego projektu w większości partii politycznych poza Konfederacją – prognozuje Zembczyński.
I dodaje, że rząd PiS rozważał wprowadzenie takich zmian do prawa. Ostatecznie tego nie zrobił.
– Kiedy poprzednim razem składałem ten projekt, nie wszyscy pracodawcy byli przeciw. Za takim postulatem opowiedziały się na przykład firmy z branży HR. Swoje poparcie zapowiedziała również Solidarność jako przedstawiciel związków zawodowych – powiedział.