Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Niedźwiedzie widziane blisko domostw. Radny alarmuje, wójt apeluje o ostrożność

Od kilku tygodni w gminie Solina regularnie pojawia się grupa niedźwiedzi. Zwierzęta widywane są w pobliżu popularnych miejsc turystycznych, a nawet w sąsiedztwie restauracji i barów. Sytuacja budzi coraz większe emocje, zwłaszcza wśród mieszkańców i samorządowców.
  • Źródło: Nowiny24.pl
Niedźwiedzie widziane blisko domostw. Radny alarmuje, wójt apeluje o ostrożność
Niedźwiedzie w Polańczyku

Źródło: foto Jolanta Maszczak

Niepokój w tej sprawie wyraził Łukasz Dytkowski, radny Rady Gminy Solina, który ostro skrytykował brak odpowiednich ostrzeżeń. 

– Nikt nie zawiadomił turystów i mieszkańców, a niedźwiedzie biegają sobie po osiedlu na Górce i po Polańczyku. Policjanci, leśnicy czy inne służby nie mogą wydać ostrzeżenia? – pyta. – To jest jakieś parapaństwo, państwo z dykty, republika bananowa – dodaje wzburzony.

W reakcji na apel radnego władze gminy zdecydowały się na publikację oficjalnego ostrzeżenia w mediach społecznościowych. W komunikacie zaapelowano do mieszkańców i turystów o zachowanie ostrożności oraz odpowiednie zabezpieczanie odpadów.

Wójt gminy Solina, Adam Piątkowski, potwierdza, że w okolicy od kilku tygodni pojawia się trójka niedźwiedzi. Jak tłumaczy, zwierzęta wróciły w czasie ferii, gdy w rejonie zwiększył się ruch turystyczny, a w śmietnikach pojawiło się więcej odpadów.

– Apelowaliśmy, by nie pozostawiać odpadów, ale ludzie robią po swojemu. Nie ma kaczek, kur i królików, ale są śmieci. Odbiór jest od godz. 7, więc można wystawiać odpady dopiero od godz. 6 rano najwcześniej, bo inaczej niedźwiedzie przyjdą i wszystko porozwalają – podkreśla wójt.

Znana niedźwiedzica wśród przybyszów?

Nie wiadomo, czy wśród trójki niedźwiedzi jest młoda samica, która dwa lata temu dawała się we znaki mieszkańcom gminy Solina. W tamtym czasie w ramach monitoringu wyposażono w obroże telemetryczne trzy osobniki, w tym problematyczną samicę. Obecnie wiadomo, że dwa z nich wciąż noszą nadajniki, a według niektórych doniesień jeden z drapieżników widywanych w ostatnich tygodniach również ma obrożę.

Sytuacja staje się trudna, ponieważ – jak podkreśla wójt – brakuje podmiotu, który mógłby skutecznie zająć się odstraszaniem zwierząt. 

– Najgorsze jest to, że w tej chwili nie ma nikogo, kto by nam pomógł – mówi Piątkowski. – Fundacja Bieszczadziki z Bukowska nie może już płoszyć zwierząt, bo nie jest podmiotem uprawnionym, a ja jako wójt nie mogę płacić podmiotowi, który nie ma kwalifikacji. Obecnie do płoszenia uprawniona jest tylko policja.

Władze gminy apelują do mieszkańców i turystów o zachowanie ostrożności i stosowanie się do zaleceń w celu uniknięcia ewentualnych niebezpiecznych sytuacji.


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
PRZECZYTAJ