Znaki „zakazu ruchu L-ek” pojawiają się, nie tylko w Krośnie, ale we wszystkich miastach, gdzie są realizowane jazdy szkoleniowe i egzaminacyjne.
Zakazy, które w zamyśle osób stawiających je, mają ograniczyć ruch pojazdów szkoleniowych, pojawiają się, nie tylko w Krośnie, ale we wszystkich miastach, gdzie są realizowane jazdy szkoleniowe i egzaminacyjne. – Problem wynika z tego, iż na egzaminie zdający ma do wykonania szereg manewrów, m.in. zawracanie z wykorzystaniem infrastruktury drogowej – mówi Maciej Cichoń, właściciel OSK „Impuls – Akademia Auto Świat” – Jeśli w danym miejscu przeprowadzane są zadania egzaminacyjne to siłą rzeczy my, jako szkoły jazdy, musimy ćwiczyć tam z kursantami te same manewry. Dzięki temu osoba zdająca egzamin wie jak się zachować w danej sytuacji. Jednak, gdy właściciele prywatnych firm widzą wzmożony ruch na swoich wjazdach decydują się na postawienie takich znaków - szczerze w zupełności ich rozumiem - jest to praktyka stosowana w całej Polsce.
Właściciele niektórych firm kontaktowali się z krośnieńskimi szkołami jazdy z prośbą, aby nie wykonywać manewrów na ich drogach. Teraz w Krośnie pojawia się coraz więcej znaków „zakazu ruchu samochodów nauki jazdy”. – Jest kilka powodów, dla których zdecydowałem się na umieszczenie tego znaku przy bramie wjazdowej – tłumaczy jeden z przedsiębiorców – Najważniejszym były narzekania klientów i pracowników na zbyt długie oczekiwanie na możliwość wjazdu na teren firmy. Dodatkowo podjazd był zrobiony za nasze pieniądze, a po dwóch latach nadaje się do remontu, ponieważ krawężniki są pokruszone.
Znak „zakazu ruchu samochodów nauki jazdy”, czyli znak „zakaz ruchu” z naklejoną literą „L” nie występuje w rozporządzeniu o znakach i sygnałach drogowych, dlatego w świetle prawa nie musi być on respektowany.
– Żyjemy w państwie prawa i stosujemy się do wszystkich przepisów, co działa w dwie strony – nie tylko przestrzegamy znaków i sygnałów w imię ustawy o ruchu drogowym, ale także dbamy, aby były one zgodne z literą prawa. Składa się na to ich odpowiednia wielkość, kształt, a także umiejscowienie. – mówi podkomisarz Krzysztof Belczyk, Naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego w Krośnie – Wszystko musi być zatwierdzone i określone w planie organizacji ruchu drogowego – dodaje.
- Mimo, że znak ten nie obowiązuje oficjalnie to staramy się uszanować wolę właścicieli obiektów i nie wchodzić z nimi w konflikt – opowiada Maciej Cichoń - Również egzaminatorzy z krośnieńskiego WORD-u zwracają uwagę, aby nie ćwiczyć manewrów w tych miejscach - pomimo, że muszą zrealizować listę zadań egzaminacyjnych. Bezduszność przepisów prawa w tym zakresie jest niestety niepodważalna - zdroworozsądkowość oceny umiejętności kursanta dokonywana przez egzaminatora została zamieniona na listę zadań egzaminacyjnych. Jeśli egzaminy się tam nie odbywają, to my, jako ośrodki szkolenia kierowców, również nie korzystamy z tych wjazdów. Zdarzają się jednak sytuacje, że niektóre szkoły nie stosują się do postawionych znaków, co niejednokrotnie skutkuje napięciami pomiędzy właścicielami posesji, a instruktorami jazdy.
- Ja nie mam nic przeciwko ośrodkom szkolenia kierowców. Ja również robiłem kiedyś prawo jazdy i się uczyłem – mówi właściciel firmy – Wtedy ćwiczyliśmy na wjazdach do działek niezabudowanych. Co prawda zabudowanie terenu w Krośnie się zmieniło przez te lata, ale wciąż jest wiele miejsc tego typu i można tam wykonywać różne manewry.
- Problem nie pojawiałby się, gdyby korzystano z „ślepych” wjazdów lub specjalnie przygotowanych do takich manewrów miejsc. Mogłyby to być też publiczne parkingi lub podjazdy, z których się nie korzysta na co dzień. Jednak najpierw trzeba byłoby znaleźć takie miejsca – tłumaczy Maciej Cichoń ze szkoły jazdy - Jednak jeśli tego nie ma to egzaminator może polecić wykonanie zadania w dowolnej lokalizacji.
Kolejnym czynnikiem wpływającym na skalę problemu jest to, że Krosno jest centrum szkoleniowym również dla 5 sąsiednich powiatów, co ma bezpośredni wpływ na ilość pojazdów szkoleniowych na ternie naszego Miasta. - Gdyby otworzono dodatkową filię WORD-u na terenie któregoś z przyległych powiatów np. w Jaśle i/lub Sanoku to ilość samochodów nauki jazdy na terenie miasta radykalnie by się zmniejszyła, a na dzień dzisiejszy wszyscy jeżdżą w Krośnie – dodaje Maciej Cichoń.
Problem znaków „zakazu ruchu samochodów nauki jazdy” jest bardziej skomplikowany niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Póki co, jego rozwiązaniem może być wzajemne zrozumienie stron – poszanowanie własności prywatnej firm, ale także wyrozumiałość wobec pracy instruktorów i kursantów rozpoczynających swoją przygodę za kierownicą.
red. fot. Sławomir Farbaniec