- Wśród 430 naszych nadleśnictw praktycznie nie ma żadnego, w którym nie występowałby problem śmieci wyrzucanych do lasu - mówi Andrzej Konieczny, dyrektor generalny Lasów Państwowych. I dodaje, że odpady wywożone z lasów wypełniłyby ponad tysiąc wagonów kolejowych.
Jak tłumaczą leśnicy śmieci w lesie to nie tylko kwestia estetyki, ale także zagrożenie dla żyjących tam zwierząt. - Zwabione zapachem jedzenia często zjadają porzucone resztki lub opakowania - informują.
Leśnicy wielokrotnie publikowali zdjęcia uwięzionych w butelkach po słodkich napojach żuków czy gryzoni, które przez ludzkie niechlujstwo giną w męczarniach.
Odpady mogą być również źródłem metali ciężkich, które powodują skażenie gleby, wód podziemnych i powierzchniowych. - Ponadto rozkładające się śmieci mogą być przyczyną pożaru, ponieważ podczas rozkładu wytwarzają się gazy, które mogą prowadzić do samozapłonu - przestrzegają leśnicy. I dodają, że ze śmieci uwalniają się też do atmosfery szkodliwe substancje, sprzyjają rozwojowi bakterii i niebezpiecznych grzybów.
Z problemem postanowiło walczyć Ministerstwo Środowiska.
- Mam złą wiadomość dla zaśmiecających nasze lasy, którzy czuli się dotąd bezkarni - poinformował we wtorek (28 lipca) przed południem, na konferencji prasowej, Michał Woś.
Minister wypowiedział wojnę śmiecącym w lasach
- Żeby skutecznie prowadzić taką wojnę w pierwszej kolejności zwiększymy skuteczność wykrywania - zapowiada Michał Woś.
Ministerstwo chce by w lasach pracowało zdecydowanie więcej fotopułapek. W trybie pilnym do lasów trafi pięć tysięcy dodatkowych urządzeń. - Leśnicy każdego dnia będą zmieniać ich położenie - zaznacza minister Woś. I dodaje, że są zamaskowane i nigdy nie będzie wiadomo, gdzie w danej chwili są zamontowane. - Oprócz tego porządku będą pilnować kamery noktowizyjne i armia dronów - podkreśla.
Minister zapowiedział też zmianę prawa. Z inicjatywy Ministra Środowiska przygotowano projekt przepisów zaostrzający kary za śmiecenie w lasach – dziesięciokrotne podniesienie wysokości grzywny z 500 do 5000 zł.
Sąd będzie też mógł nałożyć dodatkową karę. Oprócz obowiązku naprawienia szkody, czyli posprzątania tego co się nielegalnie do lasu wywiozło, także będzie mógł orzec o pracach społecznie użytecznych, które będą polegać na sprzątaniu terenów zielonych oraz nawiązek w wysokości równej kosztom usunięcia odpadów.
- Stawiamy po pierwsze na nieuchronność kary dla leśnych wandali. Jestem przekonany, że taka bezkompromisowa walka o czystość naszej przyrody szybko przyniesie wymierne efekty i lasy odetchną - przekonuje Michał Woś.
Tomasz Jefimow
Zdjęcia: Ministerstwo Środowiska, Nadleśnictwo Dukla, Nadleśnictwo Niepołomice