W aptece znajdujemy odpowiedniki drogich leków działające tak samo, które możemy nabyć za połowę ceny. Skoro wszędzie istnieje możliwość wyboru, dlaczego nie zastosować jej w naszej kuchni, zamieniając byle jakie jedzenie na zdrowe jedzenie? Panuje przeświadczenie, że zdrowa dieta dużo kosztuje. Chciałabym wam udowodnić, że zmiany kulinarnych przyzwyczjeń nie zawsze nadwyrężają portfel. Jeśli już zdarzają się różnice w cenie, to nie są one duże lub za wyższą cenę po prostu otrzymujemy wydajniejszy produkt.
Na początku zajmijmy się białym cukrem
Jego indeks glikemiczny jest jednym z najwyższych. Powoduje on szybki wzrost glukozy we krwi, a co za tym idzie, wyrzut insuliny. Zajadając się słodkościami, bardzo szybko po ich spożyciu znów jesteśmy głodni i bez energii. Cukier jest również podstawowa przyczyną otyłości u dzieci i dorosłych , powoduje próchnicę , podrażnia śluzówkę jelita, przez co w znacznym stopniu obniża odporność organizmu. Zaburza też procesy trawienia i mocno zakwasza organizm. A co najgorsze: cukier prosty uzależnia. Proces „odstawiania” go trwa ponad 3 miesiące. Cukier spożyty w nadmiarze może mieć właściwości mocno pobudzające. W dawnych czasach, cukier, przez swoje wątpliwe właściwości uważany był za narkotyku. Co zatem zamiast cukru?
Miód
Chociaż również posiada wysoki indeks glikemiczny oraz może mocno uczulać , jest on dużo zdrowszy, nieco mniej kaloryczny i bogaty w witaminy oraz mikroelementy. Ma cudowne działanie. Nie tylko zbawiennie wpływa na nasz organizm od wewnątrz, ale także możemy go stosować na skórę jako składnik różnego rodzaju zabiegów upiększających oraz kojących.
Stewia – roślina pochodząca z Brazylii i Paragwaju. Jest praktycznie bezkaloryczna , do 450 razy słodsza niż cukier, a co za tym idzie, wydajniejsza niż sacharoza. Może być też długo przechowywana. Obniża ciśnienie i korzystnie działa u osób chorych na cukrzycę. Nie powoduje próchnicy.
Miód i stewia to moi ulubieńcy
Obydwa produkty są niedrogie oraz łatwo dostępne. A jeśli ktoś do tego lubi prace ogrodnicze, może sam wyhodować stewię, minimalizując tym samym koszty do niewielkiej ceny nasion.
Do zamienników cukru możemy również zaliczyć syrop brzozowy zwany ksylitolem, syrop klonowy , syrop z agawy, syrop daktylowy oraz wiele innych produktów.
Zajmijmy się teraz „wegetą” i innymi kolorowymi przyprawami
Są to w przeważnie mieszanki soli z żółtym barwnikiem i niewielką ilością warzyw. Dodajmy do tego sporą zawartość konserwantów, przeciwzbrylaczy, wzmacniaczy smaku i zapachu...Bilans dla naszego zdowia jest delikatnie mówiąc bardzo niekorzystny, a ileż gospodyń domowych nie wyobraża sobie ugotowania najprostszej zupy bez wsypania choćby łyżeczki tego „sztucznego smaku”! W sklepach często możemy znaleźć wizualnie podobne mieszanki w zwykłych przezroczystych woreczkach. Nie zawierają one jednak glutaminianu sodu oraz tych wszystkich sztucznych dodatków wątpliwie podnoszących walory smakowe potrawy. Głównie są to rozdrobnione suszone warzywa. Znajdziecie je w wersji jednoskładnikowej lub jako mieszanki. Ja poleciłabym mieszankę warzyw suszonych z dodatkiem soli morskiej. Smakowo daje podobny efekt jak „kucharki” i spółka, ale jest tańsza, nie uzależnia i nie szkodzi zdrowiu.
Zamiast tak popularnej na naszych stołach płynnej przyprawy do zup i sosów użyjcie sosu sojowego. Jest to wytwór fermentacji ziaren soi i pszenicy rozpuszczony w wodzie i solony. W wiekszości przypadków nie będzie on odpowiedni dla osób unikających pszenicy w swojej diecie, ale istnieje też, choć sporo droższa, wersja bezglutenowa dla bardzo zdeterminowanych.
Kolejny koszmar dla naszego organizmu to kostki rosołowe
A czy nie wiecie, że jeżeli delikatnie podsmażymy warzywa na maśle klarowanym z niewielką ilością soli, a nastepnie podlejemy je wodą i chwilę podgotujemy, to otrzymamy wywar o niebo lepszy niż ten z kostki. Na pewno jest to odrobinę więcej pracy, ale nasz organizm oraz portfel to docenią. Przecież mała marchewka i pietruszka wcale nie kosztują dużo.
A co z tłuszczem?
Polecam olej kokosowy, którego dość niedawno stałam się fanką. Przyznaję, że na początku musiałam się przyzwyczaić do jego aromatu i smaku, ale teraz nie wyobrażam sobie smażenia mojej jajecznicy na innym tłuszczu. Zalety oleju kokosowego można by wymieniać bez końca. Zawiera on bardzo dużo kwasu laurynowego i kaprylowego, które nie tylko nie przyczyniają się do wzrostu tkanki tłuszczowej, ale wspomagając metabolizm, pomagają w utracie jej nadmiaru. Nie powoduje on powstawania złogów cholesterolu, czyści organizm z pasożytów i drożdżaków, wykazuje silne działanie antywirusowe i antybakteryjne, także przy stosowaniu zewnętrznym, wspomaga nasz układ immunologiczny, znacznie zwiększając odporność organizmu, pomaga zregenerować się po wysiłku... Przyznaję, że olej kokosowy jest droższy niż inne oleje, nie mówiąc juz o tzw. uniwersalnym, jednak przeliczając na długość lat życia, które zyskujemy przez jego stosowanie i zdecydowanie wychodzimy na plus.
Jeśli jednak szukacie tańszego i bardziej dostępnego produktu to polecam olej rzepakowy – oliwę północy
W naszej diecie brakuje kwasów Omega-3, dlatego to głównie te składniki powinniśmy dostarczać do organizmu. Przez wiele lat panowało przeświadczenie, że to oliwa z oliwek ma najwięcej wartości odżywczych. Dziś jednak to olej rzepakowy produkowany z dobrych odmian rzepaku wyróżnia się największą zawartością kwasów tłuszczowych Omega-3 spośród tłuszczów roślinnych –nawet 10-krotnie większą niż w oliwie z oliwek. Co wiecej w oleju rzepakowym kwasy tłuszczowe Omega-3 i Omega-6 wystepują w optymalnych proporcjach , tj. 2:1. Nasz rodzimy olej wyróżnia się również najmniejszą zawartością nasyconych kwasów tłuszczowych spośród wszystkich tłuszczów roślinnych, a co za tym idzie, najmniej obciąża układ naczyniowo – sercowy.
Można by tak wymieniać i zamieniać bez końca : zamiast śmietany - jogurt grecki, sól morska zamiast zwykłej, woda zamiast soków , suszone owoce w miejsce słodyczy , chleb biały wymienić na żytni razowy, jeść kasze zamiast makaronów itd. Takie niewielkie zmiany, a potrafią zdziałać cuda z twoim organizmem! Nie trzeba wywracać swojego życia do góry nogami, żeby wprowadzić kilka zdrowych zamienników. Zdziwicie się, jak pozytywnie zareaguje wasz organizm, a z biegiem czasu sami będziecie już szukać tego, co zdrowe zamiast tego, co pod ręką.
Patrycja Niepokój-Izdebska
Patrycja Niepokój-Izdebska
Magister fizjoterapii, Trener Personalny oraz Medical Personal Trainer. Od 12 lat Instruktor rekreacji ruchowej ze specjalizacją nowoczesnych form gimnastycznych–fitness. Instruktor aqua aerobicu. Absolwentka studiów podyplomowych z zakresu pedagogiki. Uczestniczka licznych szkoleń Pilates, warsztatów oraz konwencji. Specjalista do spraw dietetyki i odchudzania oraz odnowy biologicznej. Na co dzień trener personalny w Klubie Eurogym w Krośnie, właścicielka firmy "nowaja" zajmującej się treningami personalnymi i odnową biologiczną oraz aktywna mama dwójki dziewczynek.