O akcji bieszczadzcy goprowcy poinformowali w piątek:
Wczoraj o godzinie 16.50 dostaliśmy zgłoszenie od dwóch osób, które pobłądziły i nie są w stanie dalej kontynuować marszu. Trasa ich wycieczki przebiegała od Wołosatego, przez Rozsypaniec, Halicz i w okolicy Kopy Bukowskiej, z powodu bardzo ograniczonej widoczności, pobłądzili i wówczas postanowili wezwać pomoc.
Znów niezwykle przydatna okazała się aplikacja Ratunek, po jej zainstalowaniu i wysłaniu sygnału znaliśmy dokładną pozycję tych dwóch osób. Akcja przebiegła w bardzo złych warunkach atmosferycznych – na połoninach wiał bardzo silny wiatr, do tego sypał śnieg, widoczność była praktycznie zerowa i sami ratownicy większą część trasy pokonali posługując się gps-em, bo nie było widać żadnych punktów odniesienia.
Po dotarciu do poszukiwanych panów, okazało się, że pomimo tego, iż są trochę wyziębieni to mimo wszystko w bardzo dobrym stanie fizycznym. Na tyle dobrym, że sami w eskorcie ratowników kontynuowali marsz. Niestety nie posiadali oni rakiet śnieżnych ani nart, dlatego też przejście było bardzo wymagające fizycznie – po dotarciu dwóch ratowników z rakietami ta wędrówka, przebiegała już znacznie łatwiej.
W akcji wzięło udział 13 ratowników, całość działań zakończyła się o 22.00. Panowie nie wymagali pomocy załogi karetki pogotowia.
W górach panują złe warunki, w górnych partiach wieje dość silny wiatr, sypie śnieg, widoczność jest ograniczona. Na mniej uczęszczane szlaki niezbędne są rakiety śnieżne lub narty.
red.
fot. GOPR Bieszczady