Apel Pana Bogdana Grzesiaka:
Witam!
Mam na imię Bogdan, skończyłem 59 lat. W 1997 zdiagnozowano u mnie cukrzycę insulinozależną. Moja choroba w niczym do tej pory mi nie przeszkadzała. Żyłem, pracowałem jak każdy normalny człowiek. W 2008 roku przyjąłem się do mojej wymarzonej pracy jako kurier DHL na działalności gospodarczej, gdzie pracuję do tej pory. Ale... od 2 lat moja choroba daje o sobie znać i coraz częściej jestem na zwolnieniu chorobowym. Miałem podejrzenie udaru, potem zabiegi laserowe na oczy, a w tej chwili zaczęły się problemy z nogą tzw. " stopa cukrzycowa" w której mam już martwicę i grozi mi jej amputacja. Ale do rzeczy. Ze względu na bardzo szybko rozwijające się powikłania cukrzycowe załamała się moja sytuacja finansowa. Na dzień dzisiejszy nie stać mnie na płacenie rat kredytu hipotecznego. Dramatyzmu dodaje fakt, że windykatorzy pukają już do drzwi i żądają natychmiastowej spłaty należności. Za 30 dni sprawa trafi do sądu w wyniku czego mogę stracić dom.
Najdotkliwszy dla mnie jest fakt, że może przez to ucierpieć moja niepełnosprawna wnuczka, która cierpi na autyzm, padaczkę lekooporną i Atypowy zespół Retta. Wiąże się to z dużymi kosztami leków i turnusów rehabilitacyjnych. Jedyne co mogę jej zapewnić to właśnie bezpieczny dom. Dla ratowania tymczasowo sytuacji sprzedałem najcenniejsze rzeczy które posiadałem, a w akcie desperacji musiałem również sprzedać swoją obrączkę ślubną, którą miałem od 1984 roku. Niestety to nie rozwiązało problemów w których się znalazłem.
Bardzo proszę o pomoc ludzi dobrej woli. DLA MNIE I MOJEJ RODZINY TO JEST BYĆ ALBO NIE BYĆ.
LINK DO ZBIÓRKI (KLIKNIJ)
red.
fot. archiwum Bogdan Grzesiak