Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 12:55
Reklama dotacje rpo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Sąd wysłał hodowcę za kratki, bo znęcał się nad zwierzętami. To początek surowszych wyroków?

Zapada coraz więcej wyroków skazujących za przestępstwa wobec zwierząt. Tyle że kary – wyroki w zawieszeniu – w stosunku do winy zbyt często są zbyt łagodne.
Sąd wysłał hodowcę za kratki, bo znęcał się nad zwierzętami. To początek surowszych wyroków?

Autor: iStock

Chociaż niedawno zapadł wyrok, który może zmienić ten stan rzeczy. Otóż sąd skazał hodowcę zwierząt futerkowych na 6 miesięcy bezwzględnego więzienia. 

– Mamy nadzieję, że teraz kary będą coraz surowsze – mówi w rozmowie z Newserią Anna Iżyńska-Tymoniuk ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki.

Niskie wyroki sądów

Z policyjnych statystyk wynika, że liczba stwierdzanych przestępstw wobec zwierząt rośnie. W 2021 r. na podstawie ustawy o ochronie zwierząt wszczęto ponad 2800 postępowań. I stwierdzono 1864 przestępstwa.

Dla porównania – w 2000 roku postępowań było około tysiąca, a stwierdzonych przestępstw zaledwie 818.

Rośnie także liczba osób skazanych za przestępstwa wobec zwierząt. Tyle że – jak wynika z danych Ministerstwa Sprawiedliwości – niewiele z nich usłyszało wyrok bezwzględnego pozbawienia wolności.

 Czasami były to naprawdę skandalicznie niskie wyroki, pokazujące, że zwierzęta nie są traktowane jak podmioty, tylko jak czyjaś własność – podkreśla Iżyńska-Tymoniuk. 

I dodaje:  – Jest duże niezrozumienie, jeśli chodzi o samo pojęcie znęcania nad zwierzętami.

Na szczęście to się zmienia – sądy coraz częściej wymierzają karę ograniczenia wolności. To blisko jedna trzecia wszystkich wyroków. Ostatni zapadł w listopadzie ubiegłego roku w Poznaniu.

Sześć miesięcy więzienia

– Sąd Okręgowy potwierdził wyrok sądu I instancji w sprawie hodowcy lisów: 6 miesięcy pozbawienia wolności i zakaz prowadzenia działalności związanej ze zwierzętami, pracy przy zwierzętach czy posiadania zwierząt futerkowych – powiedziała serwisowi Anna Iżyńska-Tymoniuk.

Zaczęło się od filmu, na którym aktywiści pokazali, jak wspomniany hodowca zabija zwierzęta. Lisy były uśmiercane w klatkach na oczach innych zwierząt, a ich zwłoki wyrzucane obok klatek.

Hodowca nie miał odpowiednich kwalifikacji i uprawnień do zabijania zwierząt, a sposób ich uśmiercania – jak stwierdził biegły sądowy – mógł się przyczynić do przedłużania ich agonii.

Hodowca został oskarżony i skazany za znęcanie się nad zwierzętami. Żeby obejść zakaz prowadzenia hodowli, właścicielką fermy została jego żona. 

Czy to odstraszy innych?

Walka o ukaranie go trwała kilka lat. I zakończyła się sukcesem. W listopadzie ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Poznaniu odrzucił apelację hodowcy i utrzymał wyrok w mocy. To pierwszy w historii przypadek skazania hodowcy zwierząt futerkowych na karę bezwzględnego pozbawienia wolności.

– To wyrok przełomowy. – Ekspertka Stowarzyszenia Otwarte Klatki nie ma wątpliwości. – Kary powinny być coraz surowsze, żeby hodowcy dwa razy się zastanowili, zanim skrzywdzą zwierzęta.

Obecnie maksymalna kara dla osób znęcających się nad zwierzętami wynosi 5 lat pozbawienia wolności. Sądy mogą też orzec nawiązkę w wysokości do 100 tys. zł.

 

 


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
PRZECZYTAJ
  
Reklama