Napad z premedytacją
Do napadu doszło w nocy, gdy pan Witold wrócił do domu. Grupa zamaskowanych sprawców wtargnęła do jego mieszkania, działając z wyjątkową brutalnością.
„Wiedzieli, że wymieniam waluty, że mam gotówkę w sejfie. To nie był przypadkowy napad” – mówi przedsiębiorca, który jest pewny, że napastnicy byli dobrze przygotowani i wcześniej go obserwowali.
Atak był brutalny i zaplanowany. Napastnicy związali pana Witolda, a następnie zaczęli go torturować, polewając wrzątkiem i stosując substancje chemiczne, by wymusić na nim informacje o ukrytych pieniądzach. „Bili mnie po głowie, oblewali wrzątkiem, a przystawili mi nóż do gardła. Moje ręce były związane tak mocno, że całkowicie zdrętwiały. Żądali kodu do sejfu, ale byłem tak sparaliżowany strachem, że zupełnie go nie pamiętałem” – wspomina pan Witold.
„Modliłem się, bym mógł go przypomnieć, a nawet proponowałem, żeby zabrali cały sejf. Prosiłem, żeby tylko mnie zostawili żywego” – dodaje.
Straty materialne i psychiczne
Po brutalnym napadzie sprawcy splądrowali dom pana Witolda, zabierając 9,5 tys. euro, 51 tys. zł, zegarek wart 80 tys. zł oraz biżuterię o wartości 40 tys. zł. Choć straty materialne są duże, to jak podkreśla ofiara, najgorsze jest to, co pozostaje w psychice po tak traumatycznym wydarzeniu.
„Straty materialne to jedno, ale to, co zostało po tym napadzie, to poczucie zagrożenia, które nie opuszcza mnie ani na chwilę. Najgorsze jest to, że człowiek przestaje czuć się bezpieczny we własnym domu” – mówi pan Witold.
Zatrważającym w tej historii jest fakt, że napastnicy nie tylko brutalnie torturowali dorosłych, ale również skrępowali 12-letniego syna partnerki poszkodowanego, który w tamtym czasie spał na parterze. „To przerażające, że nawet dziecko nie zostało oszczędzone” – mówi pan Witold, wyraźnie poruszony tym, co wydarzyło się w jego domu.
Dziecko również ofiarą
W czasie napadu w domu pana Witolda znajdował się również 12-letni syn partnerki poszkodowanego, który spał na parterze. Dziecko zostało również związane przez napastników.
„To najgorsze, że nie tylko mnie, ale i dziecko wciągnęli w ten dramat. Nikt nie zasługuje na coś takiego, tym bardziej niewinne dziecko” – mówi poruszony pan Witold.
Podobieństwa z napadem w Sanoku
Kilka miesięcy wcześniej, w sierpniu, w Sanoku doszło do niemal identycznego zdarzenia. Czterech zamaskowanych sprawców wtargnęło nocą do domu, brutalnie skrępowało domowników i wymuszało pieniądze oraz biżuterię. Ofiary również wspominały o brutalności napastników i ich zorganizowanym działaniu.
Czy Podkarpacie jest bezpieczne?
Zarówno napady w Łańcucie, jak i w Sanoku, wstrząsnęły lokalną społecznością i wzbudziły pytania o bezpieczeństwo w regionie. Choć śledztwa wciąż trwają, mieszkańcy apelują o zwiększenie działań prewencyjnych i skuteczniejsze ściganie sprawców. Tymczasem spekulacje o działalności zagranicznych grup przestępczych dodają całej sprawie jeszcze większego niepokoju.
Apel i oferta nagrody
Przedsiębiorca z powiatu łańcuckiego ogłosił, że oferuje 100 tysięcy złotych nagrody za informacje, które pomogą w ujęciu sprawców.
Miejmy nadzieję, że dzięki tej inicjatywie oraz współpracy z mediami sprawcy zostaną szybko schwytani, a pan Witold i inni poszkodowani będą mogli poczuć się bezpieczniej, że traumę tych makabrycznych chwil zatrze czas.
Więcej przeczytasz na portalu KorsoSanockie.pl (kliknij).
Zdjęcia: Witold Bachaj