Wydarzenia, które doprowadziły młodą krośniankę na ławę oskarżonych rozegrały się prawie dwa lata temu (w piątek, 14 kwietnia) na osiedlu Tysiąclecia w Krośnie.
Jak ustaliła prokuratura zarówno oskarżona, jak i pokrzywdzony tego dnia pili alkohol. Kobieta zażądała przed południem, by mężczyzna opuścił mieszkanie. Po południu próbował wrócić. A. W. telefonicznie prosiła o pomoc rodziców. Jej matka powiadamiała policję o konieczności przeprowadzenia interwencji. Funkcjonariusze dwukrotnie byli na miejscu. Nie zastali 26-latka.
Po godz. 19 młody mężczyzna dostał się do mieszkania A. W. Jak relacjonowała później – w sposób siłowy. Doszło do awantury, w trakcie której kobieta nożem (o długości ostrza 21 cm) ugodziła K. S. w brzuch. Chwilę później zatelefonowała do swojego ojca, prosząc, aby jak najszybciej przyjechał. To on powiadomił służby ratunkowe.
Nieprzytomny 26-latek został przewieziony do szpitala. Obrażenia jakich doznał okazały się śmiertelne. Dwa dni później zmarł.
A. W. została oskarżona o to, że znajdując się w stanie nietrzeźwości (miała nie mniej niż 3 promile alkoholu w wydychanym powietrzu), działając z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia K. S., umyślnie ugodziła go nożem kuchennym.
33-latka przed sądem podkreśliła, że nie zgadza się z tym, że działała umyślnie i z bezpośrednim zamiarem ugodzeniem nożem K. S. Złożyła obszerne wyjaśnienia. O tym co działo się feralnego dnia opowiadała prawie dwie godziny.
Dziś (7 marca) prokurator w swojej mowie końcowej zaznaczył, że zgromadzony w sprawie materiał dowodowy potwierdza, iż zarzut zabójstwa jest słuszny i oskarżona dopuściła się tego czynu. Zwrócił też uwagę, że A. W. zmieniała swoje wyjaśnienia co najmniej cztery razy, zarówno przed prokuratorem, jak i przed sądem.
- Początkowo twierdziła, że pokrzywdzony się poślizgnął i nabił się na nóż. Później, że trzymała w ręku nóż i chciała nim postraszyć pokrzywdzonego - mówił prokurator Grzegorz Kazimierski.
Argumentował, że bezspornym jest, że oskarżona uderzyła K. S. nożem w brzuch.
Prokurator zawnioskował o uznanie oskarżonej za winną zarzucanego jej czynu i wymierzenie jej kary 15 lat pozbawienia wolności. Wniósł również o zasądzenie na rzecz oskarżycielki posiłkowej nawiązki w wysokości 100 tysięcy złotych.
Pełnomocniczka siostry K. S. zwróciła się o taką samą karę. Zwróciła uwagę, że wina i okoliczności popełnienia czynu nie budzą wątpliwości. Argumentowała, że narzędzie, którym uderzyła K. S. i mechanizm działania wskazują, że działała z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia.
Adwokatka oskarżonej przekonywała sąd, że jej klientka działała w warunkach obrony koniecznej. Zaznaczyła, że feralnego dnia K. S. niejednokrotnie nachodził oskarżoną w jej miejscu zamieszkania.
- Wbrew jej woli przybywał u niej w jej mieszkaniu i w sposób niespodziewany oskarżona została przez niego zaatakowana - mówiła mecenas Annabel Leszczyńska.
Podkreśliła, że 26-latek wdarł się do mieszkania A. W., zaczął się z nią kłócić i atakował.
- Chwycenie przez oskarżoną za nóż i zadanie jednego ciosu miało niewątpliwie charakter obronny, który miał na celu powstrzymanie K. S. od dalszego atakowania oskarżonej - przekonywała Annabel Leszczyńska.
Argumentowała, że w momencie, kiedy 33-latka zadała cios, nie wiedziała, że będzie on śmiertelny.
Obrończyni A. W. poprosiła sąd o jej uniewinnienie.
Oskarżona tłumaczyła, że całe zdarzenie trwało sekundy. Przekonywała sąd, że lubiła 26-latka i nie wie co mu się stało tego dnia.
- Przestraszyłam się, bo wcześniej nie widziałam go w takim stanie. Miałam już dosyć tego, że ciągle każdy mnie masakruje - mówiła.
Zwróciła uwagę, że być może mogła zareagować w inny sposób. - Wziąć jakiś inny przedmiot, ale akurat to miałam pod ręką - dodała A. W. Przekonywała też, że miała nadzieję, że 26-latek przeżyje. - Siedziałam w więzieniu i modliłam się, żeby nic mu nie było.
33-latka przeprosiła i mówiła, że jest jej przykro.
- Proszę sąd o sprawiedliwy wyrok. Nie chcę uniknąć odpowiedzialności - zakończyła swoją mowę końcową A. W.
Sąd odroczył ogłoszenie wyroku do 20 marca.