Na pograniczu jawy i snu, w szarości przełamania rozbudziło się marzenie. Zamknięte w półuśmiechu wytrawnej polemiki, zbyt wcześnie wykwitło rumieńcem, tuż po spełnionej nocy. Ulotność chwili zamarła w ruchu pędzla, by zatrzymać brzmienie echa na dłużej.
Być może cisza pozwoli uwolnić dalszy ciąg sennej opowieści, tak by nić wędrówki podążała wyśnioną drogą do światła srebrzystego, znaczonego pełnią blasku gwiazdy. Driada w różanym uniesieniu oczarowała myśli splatając losy niewykluczonych bohaterów spełnienia. Drżenie w sercu i prawdopodobna historia, wytwór wyobraźni – artystki na płótnie i moja w myślach, w ułamku sekundy ułożyły niedopowiedzianą opowieść w tle dyskretnej pozy spełnienia.
Rolę życia „Nimfy’ zamknęła w obrazie wyobraźnia, ukrywając pod warstwami światłocienia prawdę, a ja zapatrzona w wibrujące emocje przymkniętych powiek dostrzegłam prawo spełnienia, i jego rozkosz, gdy zakazany owoc rozlał się błogim smakiem, gasząc pragnienie pożądania.
Mgnienie zatrzymania przerodziło się w długie minuty, fantazja pobudzona do granic potrzebowała czasu, by ochłonąć nim zmierzy się z kolejnym wyzwaniem zamkniętym w ramie talentu. Jeden krok dzielił mnie od kolejnej opowieści, gdy bezwiednie przesunęłam się, podążając „Do światła”.
Urszula Rędziniak