Jednostka Wojsk Obrony Terytorialnej w Lublinie. Na ogrodzeniu wiszą duże, żółte tablice. Jedne zakazują robienia zdjęć, drugie informują, że nad jednostką nie wolno latać dronami.
To efekt wprowadzonych za rządów PiS przepisów. Ówczesna władza uznała, że trzeba wrócić do zakazu rodem z PRL-u.
Najpierw skasowali, żeby potem wrócić
W 2006 roku szefem MON (też w rządzie PiS) był Radosław Sikorski, obecny minister spraw zagranicznych. I to on zniósł PRL-owski zakaz robienia zdjęć jednostkom wojskowym.
„Dzisiejsza decyzja MON jest tak naprawdę tylko uporządkowaniem przepisów. Faktycznie już od 1999 roku za fotografowanie obiektów wojskowych nie groziła żadna sankcja” – komentowano wtedy.
„Działo się tak z powodu wejścia w życie ustawy z 29 stycznia 1999 roku o ochronie informacji niejawnych. Na jej mocy straciła ważność ustawa o ochronie tajemnicy państwowej i służbowej i odpowiednie zarządzenie MON w sprawie określenia wzoru i sposobu oznakowania obiektów, których fotografowanie, filmowanie, szkicowanie i rysowanie bez zezwolenia jest zabronione ze względu na ochronę tajemnicy państwowej”.
PiS poszedł jeszcze dalej niż w PRL-u
W 2023 r. posłowie PiS wrócili do tej PRL-owskiej idei. Poszli nawet dalej. Zaproponowali, żeby zakazać robienia zdjęć tzw. infrastruktury krytycznej. To strategiczne dla bezpieczeństwa Polski obiekty: pociągi, samoloty, dworce, autostrady czy mosty i elektrownie.
Przepisy są, ale martwe. Nie ma odpowiednich rozporządzeń, które nadałyby im znaczenia i siły. Teraz jednak serwis rynekkolejowy.pl donosi, że rząd zamierza kontynuować wdrażanie pomysłu PiS.
Polowanie na dziennikarzy i fotoreporterów
MON pod skrzydłami ministra Władysława Kosiniaka-Kamysza przygotował właśnie wzór tablicy zakazującej fotografowania. Na etapie uzgodnień jest projekt rozporządzenia, które określa tryb i terminy wydawania zezwoleń na fotografowanie.
„Żeby nie cofnąć tym rozporządzeniem społeczeństwa do epoki kamienia łupanego, zakaz będzie musiał być czysto uznaniowy. Np. przez Dworzec Centralny przewija się rocznie 13 mln pasażerów. Przez Lotnisko Chopina 18 mln. Przecież nie zatrzymają wszystkich, ale pismaka, mikola czy spottera z aparatem już tak. Decydował będzie ochroniarz, wartownik, policjant, ew. dyrektor placówki” – czytamy w komentarzu na profilu SłużbyiObywatel w serwisie X.
I dalej: „Podobnie nikt nie będzie polował na jeżdżące przy centralach służb czy dworcach pojazdy z wideorejestratorami, auta sprawdzające parkowanie, czy pojazdy ambasad, ale łowy na dziennikarzy to co innego. Oczywiście światła dziennego nie ujrzą już afery typu składowiska Nitro-Chemu. Urok zakazu przemówił do wyobraźni także nowych elit”.