Iwonicz-Zdrój kilkadziesiąt lat temu słynął ze skoków narciarskich. Dzięki trzem skoczniom (K60, K40 i K20) miejsce uznawano za zimową stolicę ówczesnego województwa rzeszowskiego. Nie bez znaczenia była też działalność miejscowego klubu IKN Górnik – jednego z trzech najstarszych w Polsce – który wychował wielu zawodników.
Jednym z trenerów był Tadeusz Zygmunt, były kombinator norweski. Olimpijczyk Paweł Zygmunt (jego syn) pierwsze sportowe kroki stawiał w Górniku. Zanim postawił na łyżwiarstwo szybkie trenował właśnie kombinację norweską (połączenie skoków i biegów narciarskich).
Przy skoczniach były też trasy do biegów narciarskich, a nawet strzelnica, dzięki której można było trenować biathlon. Iwonicki klub także i w tej dyscyplinie może pochwalić się olimpijczykiem – Łukaszem Szczurkiem, którego pierwszymi trenerami byli Jan Murdzek oraz Edward Jakieła (ojciec reprezentantki polski juniorek Katarzyny Jakieły).
Uzupełnieniem zimowych atrakcji kurortu był wyciąg narciarski na zboczu Przedziwnej.
Infrastruktura skoczni niestety z biegiem lat niszczała. Jeszcze w 2003 roku dwa mniejsze obiekty wyremontowano, a rok później pojawiła się koncepcja odbudowy kompleksu. Skończyło się tylko na planach.
W tak zwanej dolinie kulturalno-sportowej najpierw wybudowano Orlik. Później – w 2012 roku – pomiędzy dużą a średnią skocznią stanął amfiteatr, do którego przeniósł się iwonicki GOK.
W zamyśle ówczesnego gospodarza gminy miało być to miejsce, w którym odbywać się będą wszystkie wydarzenia kulturalne i koncerty. Po zmianie władz koncepcja się zmieniła.
- To był nietrafiony pomysł - ocenia Jacek Rygiel, wiceburmistrz Iwonicza-Zdroju.
Tłumaczy, że amfiteatr jest daleko od centrum uzdrowiska. Przyznaje, że zdecydowanie lepiej sprawdzają się imprezy na Placu Dietla. - Przynajmniej są na nich ludzie - mówi.
Amfiteatr po ponownej przeprowadzce gminnej instytucji kultury do centrum Iwonicza-Zdroju stoi praktycznie pusty. - Udostępniamy jedynie pomieszczenia iwonickim stowarzyszeniom - mówi Jacek Rygiel.
Ponad dziesięcioletni obiekt jest już w opłakanym stanie. Największym problemem jest cieknący zielony dach. - Jego konserwacja jest nieopłacalna dlatego chcemy zmienić pokrycie na blachę - mówi wiceburmistrz Iwonicza-Zdroju.
Władze gminy mają już pieniądze na wykonanie dokumentacji projektowej i inwentaryzacji całego budynku – ok. 120 tys. zł. Ile będzie potrzeba na remont? - Wstępnie szacujemy, że będzie to ok. 600-700 tys. zł - odpowiada Jacek Rygiel.
O tym co zrobić, by miejsce, niegdyś słynne za sprawą skoków narciarskich, znów zatętniło życiem rozmawiano m.in. podczas ostatniego zebrania mieszkańców Iwonicza-Zdroju.
- Kilka osób zaproponowało, by w tym miejscu zrobić punkt albo taras widokowy. Padła też propozycja zorganizowania czegoś, co będzie przypominać o historii skoków w Iwoniczu-Zdroju - mówi Jacek Rygiel.
Dodaje, że skontaktowała się z nim też iwonicka młodzież, która chce przywrócenia tras rowerowych na zboczu Przedziwnej.
- Pomysłów na ten teren jest dużo. Na pewno chcemy coś z nim zrobić, ale wcześniej musimy sprawdzić, co tam fizycznie możemy zrobić - mówi wiceburmistrz uzdrowiskowej gminy.
Wskazuje, że najciekawszym rozwiązaniem byłoby pójście w kierunku sportu. Tłumaczy, że amfiteatr oprócz udostępnienia go organizacjom z terenu gminy, mógłby być doskonałym zapleczem dla sportowców.
- Może uda się wybudować pumptrack. Myślimy też o nordic walking. Rozmawiałem z Erwiną Wilusz (iwoniczanka, multimedalistka mistrzostw świata w tej dyscyplinie) i być może uda się coś w tym kierunku zrobić - mówi Jacek Rygiel.
Dodaje, że jest zamysł by organizować tam zawody rowerowe czy biegowe.
Wiceburmistrz Jacek Rygiel podkreśla, że skoczni narciarskich na pewno nie będzie.
- Poprosiliśmy specjalistów o opinię w kwestii ich reaktywacji - mówi. - Przekazali nam, że na początek trzeba rozebrać cześć ogrodzenia orlika, cześć drogi dojazdowej wraz z murem oporowym. A przy amfiteatrze należy rozebrać cześć muru wraz z częścią placu przy amfiteatrze od strony wejścia.
Tłumaczy, że koszt budowy skoczni to kilka milionów złotych. - Poza tym, skąd zaplecze weźmiemy. Tam ani nart nie ma, ani zawodników - mówi.
Władze gminy zachęcają mieszkańców do podzielenia się swoimi pomysłami na ożywienie doliny kulturalno-sportowej.
- Sprawdzimy możliwość realizacji każdego - zapewnia Jacek Rygiel.