Kursy wróciły do Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego w połowie września 2023 r po rocznej przerwie. Najpierw zostały zlikwidowane, ale gdy padła groźba, że zbyt wielu zawodowych kierowców będzie traciło prawo jazdy – kursy powróciły.
Zasada jest taka, że za ok 900 – 1000 zł kierowca zapisuje się na kurs, po odbyciu którego z jego konta znika sześć punktów karnych. Wiele osób na to czekało, bo tylko w 10 dni od ponownego uruchomienia systemu zapisało się na zajęcia mnóstwo.
Boom na punkty
Najnowsze dane wskazują, że WORD-y są wręcz oblegane. - Spośród ponad czterdziestu ośrodków egzaminowania, które zapytałem o kursy redukujące punkty karne, odpowiedziały mi 32. Z podsumowanych danych wynika, że z możliwości redukcji liczby punktów karnych na nowych zasadach, a więc od 17 września 2023 r. do końca stycznia 2024 r., skorzystało 6851 kierowców. Oznacza to, że średnio w miesiącu na kurs decydują się 1522 osoby – analizuje sytuację Tomasz Budzik z autokult.pl.
To tylko nieznacznie mniej niż w przeszłości, kiedy kurs był znacznie tańszy: 300 – 350 złotych. - Dla porównania – od 1 stycznia do 17 września 2022 r., kiedy redukowanie punktów możliwe było na starych zasadach, w kursach wzięły udział 18 484 osoby. Oznacza to, że średnio w miesiącu decydowało się na to 2175 osób – dodaje dziennikarz.
Taki kurs trwa 8 godzin lekcyjnych (każda po 45 minut). Składa się z wykładów, zajęć z policjantem, psychologiem lub odpowiednio przeszkoloną osobą. Jest także cześć paktyczna – hamowanie awaryjne przy prędkości 30 i 50 km/h. Taki kurs można zaliczyć raz na pół roku.
Nie każdemu jednak takie kursy się podobają
Posłanka Lewicy i wiceprzewodnicząca sejmowej Komisji Infrastruktury Paulina Matysiak w głośnym wywiadzie oceniła: - To w zasadzie jest powrót do systemu puszczania oczka do kierowców: jesteś piratem drogowym, łamiesz prawo, zagrażasz innym, no to zapraszamy cię na kurs, zapłacisz i skasujesz sobie 6 punktów karnych raz na pół roku – mówiła w brd24.pl i dodała, że gdy nie ma systemu redukującego, to kierowca musi się pilnować, aby nie przekroczyć limitu 24 punktów i jeździć ostrożniej.
- No, ale podczas mojego przemówienia na ten temat usłyszałam z ław koalicji rządzącej okrzyk: Nie! To jest super! Sama z tego korzystam! - opisuje posłanka.