Czernisławka to potok, który zasila Jezioro Sieniawskie, utworzone na Wisłoku. Do zatrucia doszło najprawdopodobniej w weekend. W poniedziałek wędkarze powiadomili służby o martwych rybach. Interweniowali pracownicy Wód Polskich, krośnieńskiego okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego, Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Rzeszowie, strażacy i policjanci.
Akcja oczyszczania potoku ze śniętych ryb i raków trwała cały dzień. - Do utylizacji oddaliśmy ich około 20 kilogramów - mówi Piotr Konieczny, dyrektor Okręgu PZW w Krośnie.
Wylicza, że były wśród nich chronione kiełbie Kesslera i długowąse oraz piekielnice, ale też cenne wędkarsko klenie, szczupaki, okonie, płocie i węgorze.
- To była zagłada totalna tego potoku - podkreśla Tomasz Ekert z Okręgu PZW w Krośnie.
Dodaje, że katastrofalną stratą jest zniszczenie stanowiska raków szlachetnych. - W Polsce jest ich około stu - mówi.
Piotr Konieczny tłumaczy, że straty ekologiczne są olbrzymie. - Raki i ryby są namacalnym dowodem - mówi. - Ale tam żyło mnóstwo owadów wodnych, których cykle rozwojowe trwają kilka lat w dnie tego potoku. Tego nie jesteśmy w stanie szacować w ogóle - dodaje.
Co zatruło Czernisławkę?
Oględziny na miejscu przeprowadzili inspektorzy jasielskiej delegatury WIOŚ w Rzeszowie.
- Na całym odcinku stwierdzono obecność pojedynczych śniętych ryb, wyczuwalny był zapach gnojówki lub gnojowicy. Woda potoku na tym odcinku miała brunatne zabarwienie i dużą mętność. Stwierdzono również bardzo mały przepływ wody - czytamy w informacji na stronie WIOŚ w Rzeszowie.
Piotr Konieczny tłumaczy, że przepływy na wszystkich podkarpackich potokach, oprócz tych w Bieszczadach, spadły. - Czernisławka ledwo się sączy między kamieniami - mówi.
Dyrektor krośnieńskiego okręgu PZW przypuszcza, że ktoś w weekend musiał do potoku wlać gnojówkę albo gnojowicę. - Śmierdziało w całej okolicy, jeszcze w niedzielę jeździłem i próbowałem zlokalizować źródło zanieczyszczenia - opowiada Piotr Konieczny.
Inspektorzy WIOŚ w Rzeszowie na odcinku Czernisławki nie znaleźli wylotów kanalizacyjnych.
- Na prawym brzegu w miejscu, gdzie znajduje się bezpośredni zjazd do koryta potoku z pobliskiej drogi asfaltowej, widoczne były ślady oraz wyczuwalny bardzo mocno zapach gnojówki lub gnojowicy. Powyżej tego miejsca woda miała naturalne zabarwienie, nie stwierdzono śladów zanieczyszczenia - czytamy w informacji na stronie WIOŚ.
Pracownicy Centralnego Laboratorium Badawczego GIOŚ w Warszawie Oddział w Rzeszowie pobrali dwie próbki wody, w tym jedną w górnym odcinku zanieczyszczenia, a drugą w dolnym odcinku potoku. Wstępne wyniki badań wykazały w obu próbkach wody niską zawartość tlenu rozpuszczonego oraz dużą przewodność elektrolityczną właściwą. Wartość odczynu pH mieściła się w granicach od 7,7 do 7,9.
WIOŚ zastrzega, że dalsze wyniki badań będą znane po zakończeniu analiz.
Dyrektor PZW Okręg w Krośnie uspokaja, że Zalew Sieniawski nie ucierpi. Tłumaczy, że stężenie gnojówki albo gnojowicy w Czernisławce było bardzo duże. - Ale nie trzeba jej dużo, żeby wyłożyć życie w potoku, który ledwo płynie - mówi.
Woda w Czernisławce już się trochę oczyściła. - Oczywiście osad został na dnie, ale to się zmineralizuje, środowisko sobie z tym poradzi - mówi Piotr Konieczny.
Wędkarze już planują odtworzenie części populacji ryb w potoku. - Na pewno w przyszłości wpuścimy tam węgorze, czy szczupaka - mówi Piotr Konieczny.
Dodaje, że niestety wszystkich gatunków nie są w stanie przywrócić. - To musi zrobić sama natura, bo my nawet nie dysponujemy takim materiałem zastąpieniowym - podkreśla.
Piotr Konieczny zaznacza, że susza i minimalne przepływy w ciekach powodują, że nawet najmniejsze zanieczyszczenie powoduje masowe śnięcie ryb. Prosi wędkarzy, którzy są świadkami zatruć i zanieczyszczeń o jak najszybsze zawiadamianie służb pod nr alarmowym 112.
- Podczas takich zdarzeń, przy obecnej pogodzie, ważna jest każda minuta - tłumaczy.