Na miejsce zadysponowano strażaków z OSP Moderówka i JRG Krosno. Po rozpoznaniu okazało się, że bocian wisi do góry nogami na wysokości około 15 metrów i prawdopodobnie ma zaklinowaną wśród gałęzi jedną z nóg.
Do drzewa prowadziła jedynie wąska, szutrowa droga, na której nie można było rozstawić ani drabiny mechanicznej, ani podnośnika. Dlatego na miejsce zadysponowano Specjalistyczną Grupę Ratownictwa Wysokościowego z JRG Krosno.
W czasie, gdy do Moderówki dojeżdżała grupa, ptak zaczął mocno ruszać skrzydłami i po chwili sam się oswobodził z gałęzianej pułapki. Bocian opadł na pobliską prywatną posesję. Strażacy zabezpieczyli zwierzę kocem oraz wezwali na miejsce weterynarza. Nie zauważono, aby ptak miał zewnętrzne obrażenia. Był jedynie słaby. Ptaka przekazano weterynarzowi.
W tym czasie, gdy strażacy próbowali uwolnić ptaka, obok miejsca zdarzenia latało kilkanaście innych bocianów (mieszkańcy Moderówki policzyli, że było ich aż 27) - próbowały też przysiadać na gałęziach tuż obok uwięzionego ptaka. Wiele bocianów z grupy, która przyleciała wieczorem do Moderówki siedziało na pobliskich słupach energetycznych, dachach domów i wyglądało to tak, jakby czekały na uwolnienie swojego kolegi.
Rano bociana wypuszczono i po chwili odleciał wraz z innymi bocianami.
Bociany zbierają się już do odlotu
O bocianach mówiło się, że odlatują po sejmikach organizowanych 15 sierpnia. W tym roku jednak zaobserwowano sejmiki już pod koniec lipca. Właśnie wczoraj (6 sierpnia) można było obserwować sporą ilość bocianów na krośnieńskim lotnisku.
Jak wskazują specjaliści, sejmiki bocianie zależą od dwóch podstawowych czynników. Pierwszym jest, to kiedy młode opuszczą gniazda. Jeżeli więc już to zrobiły, to zadanie zostało wykonane. Nielęgowe bociany zbierają się zresztą od zawsze wcześniej. Drugim czynnikiem jest miejsce, gdzie ptaki się zbierają. To najczęściej skoszona łąka albo pole po żniwach. Zatem jeżeli żniwa się odbyły, pole jest gołe i jak na dłoni widać tam gryzonie podane niemal na tacy, bociany się zbierają.
Zdjęcia: Kuba Berdechowski i Marcin Mikosz