Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 22:04
Reklama dotacje rpo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Stowarzyszenie "Polska Ekologia" przekonuje, że przepszczelenie to bzdura

Na ostatnie medialne doniesienia o przepszczeleniu, czyli informacje o tym, że pszczół w Polsce jest za dużo, postanowiło zareagować Stowarzyszenie "Polska Ekologia".
Stowarzyszenie "Polska Ekologia" przekonuje, że przepszczelenie to bzdura

Autor: Tomasz Jefimow

W Polsce mamy tyle samo pasiek,  co 30-krotnie większe USA. - Tej informacji towarzyszy rekordowa konstatacja, mówiąca o „przepszczeleniu” - zauważa Bohdan Juchniewicz ze Stowarzyszenia "Polska Ekologia".

Miód to tylko 10 procent wartości pracy pszczół, bowiem 90 procent to korzyści z zapylania roślin pomnażającego plony. - Zapylania wciąż zbyt małego. Ten niedostatek ma w skali roku wymiar w postaci 2,5 – 3 mld zł - informuje Bohdan Juchniewicz.

Mit o przepszeczelniu obala także Marek Barzyk, prezes Koła Pszczelarzy w Krośnie, inicjator wielu przedsięwzięć oraz cyklicznych Konferencji Pszczelarzy, Ekologów i Leśników "Zielony Parasol".

- Wartość zapylania w postaci wykonanej pracy przez jedną rodzinę pszczelą wynosi od 1 000 do 1500 euro. A przecież dla 75-80 procent roślin zapylanie jest niezbędne. Im więcej pszczół i innych zapylaczy, tym wyższe plony. Wytwarzanie miodu jest tu dodatkiem - tłumaczy Marek Barzyk.

Bohdan Juchniewicz zwraca uwagę, że zarzucanie polskiego rynku miodu masowym importem przynosi zyski kupcom. - A towarzyszące temu wprowadzanie dumpingowych cen stało się ograniczeniem sprzedaży polskiego miodu przez nasze pasieki - mówi. 

Stowarzyszenie „Polska Ekologia” uważa, że to psucie polskiego rynku miodu. Bohdan Juchniewicz przekazuje, że w sytuacji, gdy importowany miód zawiera dużo mniej wartości odżywczych niż polski, kupcy tworzą mieszanki – 5 do 10 procent polskiego miodu dokładają do sprowadzonego z zagranicy. 

- Głównie z rynku ukraińskiego, przez który wchodzi do Europy miód chiński - informuje. 

Z danych Instytutu Ogrodnictwa wynika, że Ukraina i Chiny odpowiadają za blisko 90 procent importu miodu do Polski. Jest on średnio trzykrotnie tańszy od miodu pochodzącego z Unii Europejskiej.

Stowarzyszenie "Polska Ekologia" w ślad za serwisem Topagrar.pl podaje, że Komisja Europejska przeprowadziła analizy, na podstawie których wykryto, że w importowanym modzie najczęściej znajduje się cukier dodany. 

Taki "fałszywy miód" narusza przepisy unijnej dyrektywy. Najwięcej miodu wątpliwej jakości pochodziło z Chin (66 próbek z 89 próbek) – 74 proc. chińskich próbek miodu nie spełnia europejskich norm jakości. Najwyższy odsetek zafałszowań odnotowano w próbkach z Wielkiej Brytanii (100 proc. z 10 próbek) i Turcji (93 proc. z 15 próbek).

Bohdan Juchniewicz dodaje, że coraz częściej pojawiają się komunikaty o tym, że zalew taniego, technicznego miodu ze wschodu oraz wysokie koszty utrzymania pasiek sprawiają, że wielu pszczelarzy likwiduje swoją działalność.

- Mniej pasiek, to gorsza sytuacja w ekosystemie. Dlatego tak ważne są starania kół pszczelarskich o poprawienie bioróżnorodności, o ochronę środowiska przed agresywną agrochemią - tłumaczy.

Pomocne w tym są cykliczne konferencje w Państwowej Akademii Nauk Stosowanych w Krośnie pod nazwą „Zielony Parasol” organizowane przez środowisko pszczelarzy w Krośnie i Stowarzyszenie „Polska Ekologia. Jednym z tematów jest kwestia ustokrotnienia nasadzeń drzew i siewu roślin miododajnych, co daje powiększanie bazy pożytkowej dla pszczół i odbudowę obszarów zielonych. A to przekłada się na ograniczenie zanieczyszczeń powietrza w przestrzeni miejskiej.

- Innym ważnym wątkiem jest edukacja społeczeństwa i zwiększenie świadomości o roli w łańcuchu produkcji żywności pełnionej przez pracowite zapylacze, w tym właśnie pszczoły - zaznacza Bohdan Juchniewicz.

Pasiecznicy zwracają uwagę na fakt, że pszczelarstwo to nie tylko miód, ale również inne produkty – pierzga pszczela, pyłek kwiatowy, wosk, propolis, mleczko pszczele i jad pszczeli. Pszczelarze ostrzegają przy tym, że na rynku tych produktów mamy również do czynienia z importem i niekontrolowanym napływem bez badań jakościowych i kontroli. 

- Trzeba wciąż i wszędzie powtarzać, że pszczoły zapylają 80 procent roślin jadalnych i w naturalny sposób, nie chemiczny, zwiększają plony o 40 procent. Im będzie więcej pszczół, tym mniejsze będzie stosowanie nawozów sztucznych i środków ochrony roślin - podkreśla Bohdan Juchniewicz

I dodaje, że spadek liczebności skrzydlatych przyjaciół w Polsce będzie dotkliwy. - Miód jest łatwo importować, trudniej zastąpić pracę zapylaczy - tłumaczy.


Autor: Tomasz Jefimow

Autor: Tomasz Jefimow

Autor: Tomasz Jefimow

Autor: Tomasz Jefimow

Autor: Tomasz Jefimow

Autor: Tomasz Jefimow

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
PRZECZYTAJ
  
Reklama