Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 29 kwietnia 2025 07:21
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Skupieniec lipowy. Musimy się przyzwyczaić do obecności tego pluskwiaka

Janusz Słowiński, za naszym pośrednictwem, chętnie dzieli się z Czytelnikami fotografiami ciekawostek przyrodniczych, na które natrafia w okolicach Rymanowa. Tym razem przesłał nam zdjęcie kolonii skupieńca lipowego. Zapytaliśmy dra Tomasza Olbrychta z Uniwersytetu Rzeszowskiego, czy jest to groźny pluskawiak, jak można to wyczytać w wielu internetowych publikacjach.
Skupieniec lipowy. Musimy się przyzwyczaić do obecności tego pluskwiaka
Kolonia skupieńca lipowego (Oxycarenus lavaterae) na lipach w Rymanowie

Autor: Janusz Słowiński

"Inwazja egzotycznych owadów w Polsce. Tam jest ich najwięcej", "Zadomowiły się w Polsce. Zwalczaj, nim wejdą do domu", "Inwazja śmierdzących owadów. Wlatują do domów całymi chmarami", "Skupieniec lipowy - inwazja pluskwiaków w regionie! Te owady śmierdzą i wlatują do mieszkań", "Inwazja owadów w Polsce. Plaga z Afryki, niszczą rośliny" – to przykłady tytułów, na które można się natknąć, wpisując w wyszukiwarkę hasło "skupieniec lipowy". 

Czy rzeczywiście mamy się czego bać? Czy pluskwiak zagraża nam i naszym roślinom? Okazuje się, że nie.

Entomolog dr Tomasz Olbrycht z Wydziału Technologiczno-Przyrodniczego Uniwersytetu Rzeszowskiego zaznacza, że duże kolonie skupieńca lipowego są ciekawym zjawiskiem. 

- Ze względu na to, że nie jesteśmy przyzwyczajeni do takiego widoku. Wcześniej nie było u nas takiego gatunku owada, który by zimował w tak licznych koloniach - tłumaczy. 

Fot. Janusz Słowiński

Skupieniec lipowy (Oxycarenus lavaterae) to gatunek pluskwiaka, który pierwotnie zamieszkiwał zachodnią część strefy śródziemnomorskiej. Jednak od końca XX wieku szybko rozszerzył zasięg o kolejne kraje w zachodniej, środkowej i południowej części Europy, stając się gatunkiem inwazyjnym. 

W Polsce po raz pierwszy został zaobserwowany w 2014 roku. Dr Tomasz Olbrycht znalazł pojedynczego osobnika pod korą platana rosnącego w parku w rzeszowskiej dzielnicy Słocina

- Później z różnych części kraju zaczęły docierać informacje o obserwacjach na pniach lip licznych kolonii, liczących niekiedy dziesiątki tysięcy osobników - mówi dr Tomasz Olbrycht

Entomolog dodaje, że owad potrafi też spędzać zimę na innych gatunkach. Zaznacza, że do tej pory w naszym kraju nie stwierdzono, żeby miał on negatywny wpływ na kondycję drzew

W mediach pojawiają się informacje, które w swojej treści alarmują o "śmierdzących rojach" skupieńca lipowego wlatujących do mieszkań. 

Dr Tomasz Olbrycht uspokaja. Tłumaczy, że jest to gatunek, który nie przylatuje do źródeł sztucznego światła i nie ma tendencji do wchodzenia do mieszkań, jak to robi na przykład biedronka azjatycka. 

- Pojedyncze osobniki oczywiście, mogą się przedostawać do naszych domów czy mieszkań, ale jest to owad mały i wydziela zapach tylko w sytuacji zagrożenia, tak jak inne pluskwiaki, które broniąc się przed owadożercami, wydzielają różne obronne substancje. Jedne nieprzyjemnie pachną, inne mają gorzki smak - mówi dr Tomasz Olbrycht.

Dodaje, że skupieniec lipowy nie wydziela substancji, które mogą być groźne dla ludzi przebywający w otoczeniu drzew, na których zimuje.

- Wielokrotnie obserwowałem te owady i nie wyczuwałem od nich żadnego nieprzyjemnego zapachu. Dużo bardziej intensywnie pachną nasze rodzime gatunki, na przykład odorek zieleniak, pluskwiak z rodziny odorkowatych - opowiada dr Tomasz Olbrycht.

Jak skupieniec lipowy trafił do Polski? 

Owad, który pierwotnie zamieszkiwał regiony południowo-zachodnie Morza Śródziemnego bardzo szybko zadomowił się w Polsce. Ma to związek z ocieplaniem się klimatu a przede wszystkim łagodnymi zimami. Hamująco na rozwój skupieńca lipowego działają temperatury poniżej -20 stopni Celsjusza. 

Fot. Janusz Słowiński

Skupieniec lipowy, jak przypuszcza dr Tomasz Olbrycht, trafił do naszego kraju rozszerzając swój zasięg, a do szybkiego tempa jego rozprzestrzeniania mogły się przyczynić środki transportu np. ciężarówki z żółtymi plandekami. Kolor żółty należy do silnie przyciągających owady, zwłaszcza te roślinożerne.

- To jest jedna z bardziej istotnych dróg rozprzestrzeniania się różnych gatunków, nie tylko inwazyjnych. Dobrym przykładem jest modliszka, która jeszcze 20 lat temu była niezwykle rzadkim gatunkiem, a dziś rozprzestrzeniła się po całym kraju - mówi dr Tomasz Olbrycht.

Entomolodzy uspokajają, że obecnie populacja skupieńców lipowych nie stanowi zagrożenia dla polskiego ekosystemu. Owad na razie nie ma też u nas naturalnego wroga. 

- Zanim nasze rodzime owadożerne gatunki zorientują się, że pojawiła się w przyrodzie duża ilość nowego białka, musi minąć jakiś czas - mówi dr Tomasz Olbrycht

Zaznacza jednak, że jego smak może być dla naszych owadożerców nieprzyjemny.

- Ale przyroda nie lubi próżni. Jeśli jakiś organizm nie jest szczególnie zabezpieczony, czyli nie jest na przykład toksyczny jak stonka ziemniaczana, to z czasem w przyrodzie dochodzi do równowagi. Liczebność organizmu jest ograniczana, ponieważ staje się pokarmem dla owadożerców - tłumaczy dr Tomasz Olbrycht.

Skupieniec lipowy wyglądem nieco przypomina pospolicie występującego w Polsce kowala bezskrzydłego (Pyrrhocoris apterus), potocznie zwanego "tramwajarzem". Jest jednak mniejszy od kowala, długość jego ciała waha się od 4,8 do 6 mm.

Fot. Janusz Słowiński

Wojewódzki Inspektorat Ochrony Roślin i Nasiennictwa w Katowicach przekazuje, że z dotychczasowych obserwacji wynika, że szkodliwość skupieńca lipowego jest marginalna a doniesienia na temat uszkodzeń drzew dotyczą wyłącznie młodych okazów i są to przypadki odosobnione. 

Z zachowań, które mogą negatywnie oddziaływać na rośliny odnotowano, że po przezimowaniu, wiosną skupieńce żerują na młodych liściach drzew (przeprowadzając tzw. żer uzupełniający), co może prowadzić do deformacji liści.


Autor: Janusz Słowiński

Autor: Janusz Słowiński

Autor: Janusz Słowiński

Autor: Janusz Słowiński

Autor: Janusz Słowiński


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
PRZECZYTAJ