Misja Starlink-7 polegała na wyniesieniu na orbitę kolejnych sześćdziesięciu satelitów, które mają zapewniać dostęp do internetu na terenie całego świata.
- Teraz poszczególne satelity, korzystając ze swoich silników, powoli oddalają się od siebie i wieczorem rozciągną się na dystansie niecałych 100 kilometrów – wyjaśnia Karol Wójcicki, popularyzator astronomii, dziennikarz naukowy, podróżnik i fotograf, który prowadzi bloga oraz największego w Polsce astronomicznego fanpage „Z głową w gwiazdach”.
Lecące w takiej formacji satelity utworzą jasną linię. - Do tej pory obserwowaliśmy coś takiego raz... i był to oszałamiający widok - opowiada Karol Wójcicki.
Pierwszy przelot można było obserwować pomiędzy godz. 20:22 a 20:30. - Świetlista linia przeleci praktycznie przez całe niebo: pojawi się nad jasnym, zachodnim horyzontem i będzie przemieszczać się wzdłuż ekliptyki, przecinając konstelacje Byka, Bliźniąt, Raka, Lwa i Panny – tłumaczy Karol Wójcicki. - Satelity wlecą w cień naszej planety kilka stopni nad wschodnim horyzontem.
Podczas drugiego przelotu - pomiędzy godz. 21:56 a 22:00 – satelity będzie można obserwować nad horyzontem z zachodu na wschód. - Linia światła pojawi się na tle zachodzącej konstelacji Oriona, a następnie przeleci do Jednorożca gdzie po chwili zniknie – wyjaśnia Karol Wójcicki.
Transmisję live można będzie oglądać na profilu facebook „Z głową w gwiazdach”.
Pierwszy przelot – https://www.facebook.com/ZGlowaWGwiazdach/videos/264986881569634,
drugi - https://www.facebook.com/ZGlowaWGwiazdach/videos/518116655744552
Jeśli ktoś zdecyduje się podziwianie przelotu na żywo, to do obserwacji nie potrzeba żadnych instrumentów optycznych. - Satelity będą widoczne zarówno z trenów wiejskich jak i z miasta – tłumaczy Karol Wójcicki. I Dodaje, że dzisiejsza okazja jest niepowtarzalna. - Jutro separacja satelitów będzie już z pewnością dużo większa.
Wiosenne niebo nad Polską obfitowało w wiele ciekawych wydarzeń. Na przykład w nocy z 21 na 22 kwietnia obserwatorzy nocnego nieba mogli podziwiać maksimum roju Lirydów, czyli tzw. spadające gwiazdy.
autor: Tomasz Jefimow, aktualizacja Marcin Mikosz
zdjęcia: Norbert Jasłowski, Krzysztof Foremny, Static Studio