Wydarzenia, które doprowadziły Marka A. na sądową salę rozegrały się w środę (1 lipca) ok. godz. 10:00. 59-latek wszedł do budynku poczty przy ul. Podwale. Poczekał, aż zostanie sam. Podszedł do jednego z okienek, wyciągnął nóż (wojskowy niezbędnik o długości ostrza ok. 9,5 centymetra) i zażądał pieniędzy. Pisaliśmy o tym w artykule (kliknij).
Nie dopiął swojego celu. Pracownica poczty uciekła i zawiadomiła ochronę. Chwilę później Marek A. został zatrzymany.
Krośnieńska prokuratura postawiła mu zarzut usiłowania dokonania rozboju.
Mężczyzna od początku przyznawał się do popełnienia przestępstwa. Jego wyjaśnienia były oszczędne, zarówno na policji jak i podczas postępowania przygotowawczego. Zasłaniał się tym, że do tego kroku popchnęła go choroba psychiczna. - Potrzebowałem też pieniędzy na życie - mówił.
Podczas rozprawy w Sądzie Okręgowym w Krośnie Marek A. bardziej szczegółowo opowiedział o swoich problemach. Były one związane z uzależnieniem od alkoholu i rozpadem małżeństwa. 59-latek wspomniał, że 2,5 roku spędził w ośrodku terapeutycznym. Miał też dwa poważne wypadki, które jak twierdził, lekarze uznali za próby samobójcze.
Marek A. utrzymywał się jedynie z renty. Jak twierdził – miał duże potrzeby finansowe. Potrzebował samochodu, sprzętu komputerowego, płacił alimenty.
- Jestem uzależniony od nikotyny, w miesiąc potrafiłem wydać tysiąc złotych na papierosy - mówił przed sądem.
Finansowe braki nadrabiał pożyczkami. Najpierw wykorzystywał kredyt odnawialny, później postarał się o kredyt gotówkowy w wysokości 28 tys. zł. To mu też nie wystarczało. Wziął kolejny kredyt – na 13 tysięcy złotych. Potem zdecydował się na podpisanie umowy z parabankiem – wziął ok.10 tys. zł.
Marek A. nie kwestionował swojej winy. W jego imieniu, podczas pierwszej rozprawy, adwokatka przedstawiła wniosek o wydanie wyroku bez przeprowadzanie procesu. - Mój klient chce dobrowolnie poddać się karze - mówiła Katarzyna Pietruszka.
Zaproponowana przez oskarżonego kara to 4 lata pozbawienia wolności. Poprosił też o zwolnienie z opłat związanych z postępowaniem.
Prokurator zgodził się na taki wymiar kary. Sprzeciwu nie wnieśli także poszkodowani – pracownica i przedstawiciel urzędu pocztowego. Oboje potwierdzili też, że nie będą wnosić o zadośćuczynienie.
Marek A. miał okazję by wyrazić skruchę. Zrobił to ze łzami w oczach. - Przepraszam panią. Nieraz przychodziłem na pocztę, znałem panią z widzenia. Tak niefortunnie się złożyło, że na panią trafiło - mówił.
Sąd wydał wyrok zgodny z wnioskiem złożonym przez obrońcę. Skazał Marka A. na 4 lata pozbawienia wolności. - Jeśli chodzi o ustalenia faktyczne to one są bezsporne. Rzadko kiedy zdarza się, żeby przestępstwo od początku do końca było na nagraniu - powiedział sędzia Artur Lipiński, odnosząc się do tego, że przebieg zdarzenia został zarejestrowany kamerami monitoringu.
Biegli wykluczyli chorobę psychiczną oskarżonego. Zauważyli, że jest osobą, która lubi usprawiedliwiać swoje zachowanie i obwiniać innych.
Sędzia Artur Lipiński zaznaczył, że kara jest w pełni adekwatna do czynu popełnionego przez oskarżonego. - Mam nadzieję, że oskarżony to postępowanie przemyśli. Nie tylko to przestępcze, ale też życiowe, bo tysiąc złotych na papierosy miesięcznie to naprawdę duże kwoty - mówił uzasadniając wyrok.
fot. Krosno24.pl
tekst i zdjęcia: Tomasz Jefimow